czwartek, 26 listopada 2015

Łk 21,20-28
Jezus powiedział do swoich uczniów: … Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
Lektura dzisiejszej Ewangelii, może jednych wprawić w zakłopotanie, a innych w niepokorną ciekawość. Wielu ludzi żyje w napięciu wypatrywania niezwykłych znaków na firmamencie nieba. Jeszcze inne towarzystwo, próbuje w ciemno wróżyć- kiedy nastąpi koniec świata; bawiąc się w niepoprawnych krzykaczy głoszących nadejście czasu rozpaczy. Świadkowie Jehowy już kilka razy wyliczali nadejście nowego świata, jeszcze inni w chorobliwych ekstazach (raczej pod wpływem delirium narkotycznego) popełniali zbiorowe samobójstwa; ale ich wizje i czyny okazały się kompletnie niezgodne z zamysłem Pana Boga. Fałszywi prorocy, prognozujący koniec wszystkiego, sekty zniewalające umysły ludzi, oznaczające w kalendarzu destrukcyjny finał grzesznego świata- cóż, budzą politowanie. Pozostają jeszcze chrześcijanie; jak zawsze spokojni- z wiarą chodzący po ziemi, a unoszący od czasu do czasu dyskretnie głowę ku górze. Wiara jest również oczekiwaniem…, wypatrywaniem rozbłyskującego na horyzoncie światła. Najczęściej wyobrażam sobie nadejście Syna Człowieczego, jako doskonalszą ikonę Przemienienia. Przypominają mi się słowa św. Symeona Nowego Teologa: „Bóg jest Światłością i ci, których czyni godnymi, by Go widzieli, widzą Go jako Światłość”. Noszę w sobie głębokie przeświadczenie, że tak właśnie będzie. Moja twarz i twarze moich bliskich (jak również całe rzesze ludzi… nie tylko 144 tyś. wybranych w wyniku parcelacji władzy), zostaną przeniknięte światłością. Mam nadzieję, że tak będzie wyglądało Królestwo Boże przychodzące w mocy. Światłość stanie się przejawem Bożej wspaniałości, oczekiwanej bliskości…, fascynującego „spektaklu zadziwienia”. Jakże w tym marzeniu, stają się bliskie słowa św. Pawła: „ujrzymy Boga twarzą w twarz i zobaczymy Go takim, jakim jest”. Bóg zdejmie z naszych twarzy maski i pozwoli nam uchwycić blask swego Bóstwa. Finał będzie dopełnieniem dokonanego już w czasie, wydarzenia naszego Chrztu- gdzie oświeceni światłem, zostaliśmy uzdolnieni ku wyjściu, naprzeciw Chrystusa. Pragnę zakończyć rozważanie, pouczeniem św. Hieronima: „ Wyrzekamy się w misteriach (chrzcie) najpierw tego, który jest na zachodzie, który umiera dla nas wraz z grzechami, przeto zwróceni twarzą na wschód zawieramy przymierze ze Słońcem sprawiedliwości i przyrzekamy, że będziemy mu służyć”.