2 Mch 7,1.20-31
Siedmiu
braci zostało schwytanych razem z matką. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż
król Antioch chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez
Prawo. Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka. Przyglądała
się ona w ciągu jednego dnia śmierci siedmiu synów i zniosła to mężnie.
Nadzieję bowiem pokładała w Panu. Pełna szlachetnych myśli, zagrzewając swoje
kobiece usposobienie męską odwagą, każdego z nich upominała w ojczystym języku.
Mówiła do nich: „Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja
wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca
świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy, w
swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie
nimi teraz dla Jego praw”…
Wyjątkowo
pragnę dzisiaj zatrzymać się nie nad Ewangelią, ale nad pierwszym czytaniem z dnia.
Pragnę przywołać historię siedmiu braci Machabeuszów- męczenników Starego
Testamentu, których odwaga wiary, stała się niezwykle inspirująca dla
późniejszych pokoleń, a szczególnie chrześcijan, stających w obliczu prześladowań.
W starożytności chrześcijańskiej, wiele kościołów dedykowano odważnym i pełnym
zaufania Bogu mężom. Męczennicy stali się parenetycznym wzorcem całkowitego
oddania Bogu, odrzucenia jakichkolwiek kompromisów. Postawili się przeciwko
władzy tyrana- Antiocha IV, który nie tylko okupował Palestynę, ale w sposób
szczególny wymierzał represje przeciwko religii Izraela. Antioch zakazał Żydom
na terenie całego kraju praktykowania obrzezania i obchodzenia szabatu,
nakazując im składanie ofiar bogom pogańskim. Co więcej, w oczach społeczności
żydowskiej, dokonał największej profanacji w dziejach Izraela- „ohydę
spustoszenia”- Świątynię Jerozolimską poświęcił najwyższemu bóstwu greckiemu,
Zeusowi Olimpijskiemu. Taki akt desakralizacji najświętszego miejsca, spotkał
się z bezgraniczną rozpaczą i nienawiścią Żydów. Posunięcie to stanowiło jeden
z elementów ogólnej polityki hellenizacji społeczności prowincjonalnych na
całym obszarze imperium seleudzkiego, aby doprowadzić do unifikacji
istniejących tam różnorodnych kultur, a w konsekwencji stępić niechęć ludności
do władzy centralnej. Siłą wprowadzony synkretyzm miał na celu zastąpienie
Boga- Jahwe, na Zeusa, który był już znany na prawie całym Bliskim Wschodzie.
Tymczasem Zeus Olimpijski w lokalnej terminologii został utożsamiony z syryjskim
i kananejskim baalem Szaminem, któremu częściowo oddawano już kult w
Jerozolimie. Przeciwko takiemu bałwochwalstwu wystąpili bracia Machabeusze.
Stają w obronie ortodoksyjnej wiary w jednego Boga, jak również zachowaniu niezmiennej
tradycji. Z perspektywy dzisiejszej możemy w ich męczeństwo, wpisać ofiarę
wielu naszych braci i sióstr chrześcijan, którzy tracąc wszystko, stali się
wiernymi świadkami miłości do Chrystusa. Zrealizowali swoje życie
chrześcijańskie w maksymalny sposób, pieczętując je, własną krwią… Złożyli swój
trudny los w rękach Boga, który przyjął ich dar, niczym doskonałą ofiarę. „Bez
ofiary nie zrobi się nic pięknego i wielkiego w życiu”. Może sami, powinniśmy
coraz bardziej oswajać się z myślą o męczeństwie ? Czasy w których żyjemy
wydają się niepewne, kto wie czy nie przyjdzie nam złożyć ze swojego życia ofiary.