poniedziałek, 15 stycznia 2018


Sprawiedliwy zakwitnie jak palma, rozrośnie się jak cedr na Libanie (Ps 92,14).

W kalendarzu liturgicznym przypada dzisiaj wspomnienie jednego z pierwszych mnichów i pustelników świętego Pawła z Teb (ok. 341). Dość obszerną opowieść o jego barwnym życiu przedłożył nam św. Hieronim w swoim dziele Żywot św. Pawła Pierwszego Pustelnika. Z tego fascynującego tekstu dowiadujemy się kilka istotnych szczegółów biograficznych, że Paweł pochodził z bogatej rodziny. Wcześnie został sierotą i po rodzicach otrzymał dość zamożne uposażenie. „Jeśli chcesz być doskonałym, sprzedaj wszystko, co masz.” W wieku kilkunastu lat wybrał się na pustynię, a decyzja ta zbiegła się z falą licznych prześladowań chrześcijan za panowania Decjusza. Młodzieniec zapalony ideałem życia w samotności, stał się parenetycznym wzorcem anachorety poszukującego Boga. Monachos to tłumaczenie syryjskiego terminu oznaczającego tyle co: „samotny”, „pojedynczy,” „oddzielony.” Mężczyzna podejmuje więc życie samotne, to znaczy wolne od więzów cielesnych, rodziny i świeckiej społeczności, aby być blisko Boga i wypraszać dla świata zbawienie. Istnieje jeszcze jeden termin który dość precyzyjnie oddaje coś z wyboru życiowej drogi św. Pawła Pustelnika- apotaktikos- „ten, kto zapiera się siebie.” Kasjan mówił o tym wewnętrznym przynagleniu do wyjścia ku trudnej przygodzie: „W swym pragnieniu jawnej i bezpośredniej walki z demonami- mnich- nie bał się zapuszczać w rozległy obszar pustyni.” Monastycyzm rozpoczął się w Egipcie, gdzie głęboki spokój i cisza rozległych pustyni przyciągały mężczyzn i kobiety obierających nowy, tajemniczy oraz fascynujący dla nich styl życia. „Pustynia egipskich mnichów jawiła się jako miejsce ze swej strony pełne cudowności”- pisał A. Guillaumont. Chociaż istotą monastycyzmu było życie w samotności i oderwanie do świata, mnisi nigdy nie byli oderwani od rzeczywistości- zachowywali kontakt ze wspólnotami chrześcijańskimi, niosąc ich troski i duchowe problemy. Dokądkolwiek się udawali, wszędzie ciągnęli za nimi ludzie pobożni, trochę ciekawscy i poddający się urokowi ich świętości. Pustynia- jest to miejsce wyzwolenia dla tych, którzy poszukują wolności w samotności- „przystań zbawienia,” „niczym zaczątek raju”- jak twierdził Cezary z Arles. Z wielką miłością i szacunkiem literatura nakreśla ich sylwetki. Pustynią Pawła jest „jakaś góra, jaskinia, palma i źródło.” Żyje on tam odziany w liście palmowe i spożywa codziennie pół chleba, który przynosi mu kruk.  Po jego śmierci „nabiegają z głębi pustyni dwa lwy, potrząsając karkami o gęstych grzywach.” Pieszczą zwłoki starca swymi ogonami i wydają głębokie pomruki, przypominając modlitwę żałobną, a następnie wykopują swymi łapami grób, w którym go składają. Od Pawła życie pustelnicze będzie wpisane w specyficzny duchowy i materialny pejzaż. Pustynie z miejsc odosobnionych, smaganych piaskami i wszechobecną ciszą przeniosą się w miejsca poszarpane oraz usiane grotami w masywach górskich, czy terenach nizinnych gdzie cysterscy mnisi będą odwracać nury rzek i karczować lasy. Od średniowiecznych klasztorów zapłodnionych regułą św. Kasjana i Benedykta, po te wschodnie- bazyliańskie republiki mnichów osiadłe niczym „arka” na wyspach Atosu. Współcześnie powstają „pustynie” w środku miasta- tętniące wewnętrznym życiem oazy w których można usłyszeć i odczuć obecność Boga. „W sercu miasta możesz więc żyć w sercu Boga, bo miasto jest właśnie w Bożym sercu”- przekonywał sobie współczesnych P. Delfieux. Istnieje dzisiaj może jeszcze bardziej niż u początków chrześcijaństwa, potrzeba życia pustynią i odkrywaniem „piękna komunii.” Miał rację prawosławny myśliciel O. Clement: „Społeczeństwo w którym nie ma mnichów, społeczeństwo, które nie jest w pewien sposób nasączone modlitwą monastyczną, jest społeczeństwem naprawdę chorym. Trzeba, aby w społecznościach były miejsca na podobieństwo laboratoriów, gdzie ludzie poświęcają się temu doświadczeniu głębi, gdzie można powiedzieć słowo Bóg i nie będzie to tylko słowo, ale odczuwalna obecność, odczuwalna coraz głębiej.”