czwartek, 25 stycznia 2018


Dz 9,1-22

Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” Powiedział: „Kto jesteś, Panie?” A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz... Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: „Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym”. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły...

Spotkanie, doświadczenie, zdumienie, ogołocenie i zachwyt w ukazaniu się Boga jest największą tajemnicą w jaką może wejść zagubiony- przepełniony pytaniami i wątpliwościami człowiek. „Apofaza, poczucie tajemnicy- powie J.Y. Leloup- prowadzi duchową drogą pokory, a zarazem do przemienienia całej swojej istoty w światłości i miłości.” Są chwile i godziny, które nagle znajdują nas w szczególnym stanie, w którym Istota dotyka nas, nawet jeśli tego nie wiemy, nagle czujemy się w dziwnej atmosferze, jesteśmy całkowicie „obecni”, całkowicie „tam”... czujemy się gładko i harmonijnie w sobie, a jednocześnie otwarci i przepełnieni życiem. Szaweł wszedł w światłość- przemienienie- ujarzmiające jego wzrok i unoszące duszę ku poznaniu Prawdy, którą tak bardzo lekceważył, odrzucał oraz prześladował. To, co do tej pory wydawało się jasno sprecyzowanym celem inteligentnego, gorliwego faryzeusza, przeszło przez moment oczyszczenia- wypalenia, ciemności, metamorfozy, z której zrodził się „nowy człowiek.” Teofan Zatwornik pisał: „Bóg jest Światłością, i ci, których czyni on godnymi oglądania Go, widzą Go jako Światłość; ci, którzy Go otrzymali, otrzymali Go jako światłość. Światło bowiem Jego chwały poprzedza Jego oblicze i nie może On ukazać się inaczej jak tylko w świetle.” Dumny i przekonany o słuszności swoich czynów człowiek z pod Damaszku wszedł w ogień łaski rozpalony przez Ducha Świętego, aby następnie być spowitym mrokiem bezradności, niepoznania, niewiedzy. „Wszedłszy w ciemność ponad wszelkie pojęcie, poczujemy nie tylko własny brak słów, ale absolutną ciszę i niewiedzę. Opróżniony z wszelkiej wiedzy, człowiek zostaje połączony z Tym, kto w sumie jest niepoznawalny i nie wiedząc nic, wie w sposób przekraczający wszelkie pojęcie” (Dionizy Areopagita). Od tego momentu Bóg wszedł w środek jego życia, transcendując wszelkie poznanie, wiedzę, oczywistości; stał się Pawłem- człowiekiem naznaczonym płomienną bliskością Boga. Od tej pory przeszłość staje cieniem, czymś na wskroś iluzorycznym, przeobrażonym, nasyconym sensem. Rozważanie kończę głębokim pouczeniem św. Jana z Kronsztadu: „Zawsze myśl o tym, że bez Boga jesteś biedny, nędzny, ślepy i nagi duchem. Bóg jest bowiem dla ciebie wszystkim: twoją prawdą, twym oświeceniem, bogactwem, odzieniem, twoim życiem i oddechem. Wszystkim !”