J 2,13-25
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał
się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i
gołębie oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz
ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły,
porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy
sprzedawali gołębie, rzekł: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego
targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój
pożera Mnie”.
Jak ten czas zwariowanie biegnie, jeszcze
niedawno rozpoczęliśmy Wielki Post, a tu już wchodzimy w trzeci tydzień drogi
nawrócenia. Za oknem wszystko się budzi do życia, przyroda zgodnie z odwiecznym
cyklem odnowy, zmartwychwstaje; objawiając tym samym prawdę o konieczności
naszej metamorfozy duchowej. Tyle się dzieje w tym kierunku; codzienne
zmagania, weryfikowanie osobistych postanowień, modlitwa- może bardziej głęboka,
refleksyjna, pozbawiona pośpiechu- przeniknięta ciszą. Bóg dokonuje nieustannie
inwazji na nasze serca swoją miłością, w najmniej oczekiwanych sytuacjach
artykułuje nam prawdę o nas samych; spotkanie z krzyżem, odsłania wszystko o
nas samych. Wydaje się, że tak wiele już
zrobiliśmy. Ale pozwólmy jeszcze raz naprężyć się, stanąć w prawdzie i
zapytajmy odważnie siebie, czy wszystko w naszym życiu zostało zdemaskowane ?
Czy wszystko potrafimy oddać Chrystusowi ? Dzisiaj Słowo Boże będzie musiało
nas troszkę przetrącić, wybić z poczucia pewności, iż wszystko jest jak należy.
Nad naszymi głowami zaśwista bicz Chrystusa. Ewangelia rysuje przed nami bardzo
ekspresyjną scenę, w której Pan za pomocą siły, pokaże swoją irytację oraz
wypowie radykalny sprzeciw. Kiedy myślę o tej scenie, pierwsze skojarzenie
prowadzi moją wyobraźnię do wizji malarskiej pt, „Wypędzenia przekupniów ze
świątyni”, autorstwa kreteńskiego malarza El Greco (Dominikos Theotopulos,
1541- 1614). Sztuka pomaga rozważać wydarzenie opisane tak precyzyjnie w
Ewangelii. Wyostrzamy nasz słuch, jak również otwieramy szeroko oczy- aby
zobaczyć, przez wyobraźnię. Za nim o obrazie, to jeszcze kilka drobnych detali
faktograficznych o samym malarzu. Artysta wywodzący się z tradycji malarskiej
określanej jako „maniera bizantina”, zafascynowany przez krótki czas malarstwem
Tintoretta, choć pewnie, jak mówią znawcy tematu, najsilniejszy wpływ na jego twórczość wywarły malarstwo ikonowe
i dzieła Tycjana. Przybył do Wenecji, ciągle poszukując świeżych inspiracji do
urzeczywistnia własnych wizji malarskich. Był niezwykłym człowiekiem; głęboko
wierzącym, wychowanie które zdobył odcisnęło się na jego wyobraźni, jak i
sposobie przeżywania religijności. „Odczuwał nieustanną potrzebę przedstawiania
scen religijnych w nowy, poruszający sposób. Po opuszczeniu Wenecji osiadł w odległej części Europy, w Toledo w
Hiszpanii” (E.H. Gombrich). Dopiero w Hiszpanii stanie się wyjątkowy, kiedy
wytworzy wokół siebie aurę ekscentrycznego humanisty, artysty „renesansowego”,
otaczającego się niczym Tycjan- muzyką i księgami. „W Hiszpanii z obrazów El Greca
znika kubiczna przestrzeń i architektoniczne perspektywy, znikają rodzajowe
weneckie motywy i estetyka rzeźb antycznych. Silnie zaznaczona, czasem
hipertroficzna, muskulatura postaci, nie ma nic wspólnego z popisem naukowej
anatomii. Ruch, śmiałe skróty, ostre kontrasty cienia i światła- wszystko
zostaje podporządkowane ekspresji, wyrażającej uniesienie duszy, gwałtowny
wzlot w sferę nieziemską”(M. Rzepińska). Z taki sposobem widzenia spotykamy się
również, w jednej z najbardziej znanych scen z Ewangelii- jaką jest wypędzenie
handlujących na świątynnym dziedzińcu. Udało się artyście uchwycić niezwykle
sugestywną w swoim przekazie scenę irytacji Mistrza. Postać Jezusa, centralnie
wyeksponowana – ikonicznie wydłużona, górująca nad wszystkimi postaciami.
Mimika twarzy i dynamiczne pociągnięcia bicza, utkanego ze sznurów, wyrażają
niezwykle wyrazistą i zarazem frapującą ekspresje skondensowanych odczuć
Chrystusa; święte oburzenie, z faktu iż zostało skalane święte miejsce. Postać
Jezusa przedziela obraz na dwie części, uczniowie umieszczenie zostają po
prawej stronie, niejako bierni widzowie widowiska. Zdziwieni postawą Mistrza, bowiem
nigdy wcześnie nie reagował z taką gwałtownością. Z lewej grzesznicy,
wymalowani z charakterystycznymi i pełnymi niepokoju grymasami twarzy-
rejestracja zbiorowej paniki; świszczący nad nimi bicz, przewrócone stoły,
ratowane w przypływie paniki kosze i powyginane pozy, oddające moment
zaskoczenia i strachu. Na pierwszym planie dostrzegamy handlarkę gołębi, o
masywnej posturze ciała, wyglądającą nieprzyzwoicie- nawet wulgarnie. Ten
epizod z Ewangelii jest jakąś przestrogą dla ludzi Kościoła, abyśmy z tego, co
święte nie zrobili targowiska, aby żywego kultu Boga nie wymienić na łatwą mamonę,
cenniki i taryfikatory dzięki którym będzie się łatwo sprzedawało bilety do
nieba. Chodzi tu też o taką osobistą postawę, chrześcijanin to człowiek który
nie profanuje tej przestrzeni jaką jest Kościół. Dziś chrześcijaństwo na nowo z
wielką pokorą odkrywa intencję Jezusa, ten bicz ewangeliczny dotyka również
naszych pleców i świadomości, że powinno być inaczej. Święty Augustyn świetnie
komentuje ten fragment Ewangelii: „Kim są ci, co sprzedają woły ? Szukajmy w
figurze tajemnicy wydarzenia. To, są ci, którzy swego szukają w Kościele, a nie
tego, co jest Jezusa. Za towar przeznaczony do sprzedaży uważają wszystko ci
ludzie, którzy nie chcą być odkupieni: nie chcą być nabyci, a tylko
sprzedawać”. Szukać w Kościele tego, co jest Jezusa- te słowa oczyszczają,
przywracają do pionu, stanowią o potrzebie transparentności ludzi wiary.