Zabiorę
się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i
względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię
choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy
był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł
naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego:
«Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien
nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko
najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na
nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się,
ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się».
Ojciec i syn, w różnych konfiguracjach można zestawiać głównych bohaterów
tej przypowieści. „Marnotrawny syn” lub „Miłosierny Ojciec”- tyle tytułów
historia nadała tej bogatej w emocje opowieści Jezusa, iż pewnie można
je multiplikować w nieskończoność. Najważniejsze jest przesłanie- radość Ojca i
odnalezione na nowo życie syna. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec
i wzruszył się głęboko, wybiegł naprzeciw niego, rzucił się mu na szyję i
ucałował go". Jest to jeden z najpiękniejszych, a jednocześnie z
najbardziej poruszających wewnętrznie fragmentów Ewangelii. Zobaczyć gest Ojca,
który rozpościera w akcie miłości swoje ramiona, poczuć ciepło ojcowskiego
uścisku. Niesamowita jest miłość Boga, wychodzi na drogę z tęsknotą wyczekując
swojego marnotrawnego dziecka. Pocałunek, przytulenie, wzruszenie i eksplozja
miłości, która czyni chrześcijaństwo wrażliwym na przebaczenie..., to wielkość
która wypływa z pełnego miłosierdzia serca Boga. Chrześcijaństwo mierzy się
otwartymi ramionami, głębią serca, potokiem łez które przynoszą oczyszczenie i
wskrzeszają na nowo do życia. Ile to razy w naszym życiu zranieni jesteśmy
grzechem, zagubieni...,pełni buntu i wewnętrznej pychy. Przechodząc przez
dramat upadku, potykając się o swoje iluzje szczęścia, w pewnym momencie
przypominamy sobie, że ktoś nas prawdziwie kocha, gdzie
możemy wrócić i poczuć się bezpiecznie. Naprawdę dla Boga jesteśmy ważni. Ociera nasze
łzy, podtrzymuje serce, wskazuje możliwości wyjścia z każdego świństwa w które
weszliśmy. Bóg się nami nie brzydzi, ciągle wychodzi cierpliwie na drogę i
wygląda naszego powrotu, bo wie że słabi jesteśmy i przeniknięci wstydem. Kiedy duma, pycha i egoizm się wyczerpią pozostanie tylko tęsknota za
Miłością. św. Ambroży wypowiedział najcudowniejsze słowa, wyrażające istotę
miłosierdzia: "Bóg stworzył człowieka i wówczas odpoczął mając wreszcie
kogoś, komu może przebaczyć grzechy". Przypowieść pozwala właściwie zrozumieć,
że grzech jest wyborem wolności, która może zniszczyć życie. Ocalenie
przychodzi w momencie opamiętania, kiedy wydaje się, że jest już za późno. Tak
naprawdę to nigdy nie jest za późno ! Nawet wtedy kiedy człowiek trzyma już „głowę
w korycie”- wypaplany w grzechu, i woła na całe gardło w przypływie nędzy, rozerwany
rozpaczą i tęsknotą za domem ojca. Ten krzyk zawsze porusza ojcowskie i zarazem
macierzyńskie serce Boga. Wyzwolenie rodzi się z poczucia, że Ojciec mnie
jeszcze chce, wybacza i kocha. Wyzwolenie jest niczym innym jak powstaniem z
martwych, wzniesieniem się ponad bezmiar nieprawości: „brat twój był umarły, a
znów ożył”. To nic innego, jak wydarzenie paschalnego przejścia- ze śmierci do
życia. „Trzeba się weselić i cieszyć z tego”. W czasie wielkopostnej drogi
nawrócenia, rozpoznajemy sobie
zagubionego syna. Jedyne, co nam pozostaje zrobić ze swoim życiem; powrócić- to
znaczy, zmartwychwstać !