Warto przypomnieć sobie
o niezwykłym człowieku- Jerzy Nowosielski (1923- 2011) – artysta, teolog,
człowiek wielkiego serca. W Jego poszukiwaniach artystycznych i duchowych,
splecionych ze sobą razem, można odkryć wielką ciekawość człowiekiem, jako
tajemnicą, echem tych poszukiwań, stają się słowa Dostojewskiego: „Człowiek
jest tajemnicą, jeśli będziesz nią
wnikać przez całe życie, to nie mów, że zmarnowałeś czas. Ja zajmuje się tą tajemnicą,
bo chcę być człowiekiem”. Twórczość Nowosielskiego otwiera na człowieka jako
misterium. Człowieka poszukującego Boga- czasami wadzącego się, wątpiącego, balansującego
na granicy herezji, a jednak próbującego jak motyl wznieść się ku światłu. W
ikonach które tworzył, każdy może znaleźć coś z ukrytego piękna, pójść śladami prowadzącymi do sacrum- jakkolwiek je
rozumiemy. Jego sztuka jest w pełni ekumeniczna, ponad podziałami, przywracająca
katolickość… Samo tworzenie jako proces ocierający się już o mistykę, stało się
dla artysty przygodą, w której po omacku, odryglowuje się bramy nieba. Ikonę
rozumiał jako „okno na inny świat”, przemieniony, przebóstwiony, spełnienie ludzkich tęsknot. „Malowanie
obrazów to jest przygotowanie sobie przestrzeni w której będziemy musieli żyć
po śmierci, to jest budowanie sobie mieszkania”.