Jezus
powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Posłuchajcie innej przypowieści:
Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej
tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy
nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu
należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili,
trzeciego zaś kamieniami obrzucili. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za
pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego
syna, tak sobie myśląc: «Uszanują mojego syna». Lecz rolnicy zobaczywszy syna
mówili do siebie: «To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego
dziedzictwo». Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc
właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?”Rzekli Mu:
„Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim,
którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. Jezus im rzekł: „Czy nigdy
nie czytaliście w Piśmie: «Kamień, który odrzucili budujący, ten stał się
kamieniem węgielnym. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach». Dlatego
powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego
owoce”.
Opowiadanie o
gospodarzu winnicy, nasuwa mnóstwo zagadkowych pytań; co do samego właściciela
założonej winnicy, jak również sposobu jego postępowania. Trochę może zakrawać
na naiwność, tego człowieka. Kiedy wracają słudzy z niczym, zlekceważeni i
pobici, którzy mieli rzekomo być windykatorami, reprezentującymi interesy
swojego pana, właściciel w swojej naiwności na dodatek wysyła swojego syna.
Trudno wytłumaczyć to zachowanie. Czy właściciel nie był świadomy jak wielkie
niebezpieczeństwo grozi jego synowi ? Przecież widział jak drastycznie rolnicy
obeszli się z jego sługami. W tym miejscu przypowieść nieprzypadkowo wykracza
poza to, co prawdopodobne. Chodzi bowiem tu o działanie Boga, wykraczające
daleko poza ludzkie sposoby interpretowania określonych faktów. Bóg wykracza
poza ludzie schematy zachowań, nie kieruje się kryteriami tego, co rozsądne,
nie przeprowadza określonego bilansu start czy zysków. Przez tak skomplikowaną
do zdefiniowania postawę właściciela, Jezus chce podkreślić upór, wielokrotnie
podejmowane próby, pragnie odsłonić zatroskane- kochające oblicze swojego Ojca,
który nie zostawia swojego ludu, powraca do Izraela pomimo tego, że grzeszy i
nie zasługuje na miłosierdzie. Chrystus tym samym, zapowiada swoją śmierć „Bóg
tak umiłował świat, że Syna swego dał..” Wysłanie Syna stanowi ostatnią próbę
ze strony Boga. Jego definitywne przesłanie do buntowników. „Wielokrotnie i na
różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych
ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego ustanowił dziedzicem
wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat” (Hbr 1,1-2). Świetnym
komentarz do tej rzeczywistości odkupienia, stanowią słowa Gogola: „Gdyby Bóg
nie wkraczał niekiedy sam do akcji, ludzie ginęliby z własnej głupoty”. Tutaj
jak pisał Dufor „Ostatnie słowo należy do Boga, który jest jednym ze swoim
Sługą Jezusem”. W tej przypowieści jesteśmy również my sami. Człowiek
dzisiejszy, z całym spektrum odczuć, zachowań, kontrastów, buntów, od negacji
po zachwyt. Wszystko w człowieku jest zawarte; poszukiwanie sensu i bezsilność,
wiara i zwątpienie… W tak widziane w sobie przestrzenie, wchodzi Bóg- chciany
lub nie, przyjęty lub odrzucony, kochany a może tylko tolerowany. Chrystus
często przychodzi do naszego życia, a my jesteśmy poza sobą, nieobecni-
zamknięci na Miłość, która nade wszystko, szuka naszego serca. Jak pisała,
Simone Weil „Nie możemy zrobić ani kroku w stronę nieba. Taka podróż w pionie
przekracza nasze możliwości. Jeśli jednak przez dłuższy czas patrzymy w niebo,
przychodzi Bóg i zabiera nas do góry. Podnosi nas z łatwością”. Wystarczy tylko
chcieć uczynić dwie rzeczy: podnieść
wzrok ku górze i wspiąć się po krzyżu odepchniętego Sługi.