Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim
i zewsząd Go ściskali. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi.
Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie
pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła
się z tyłu między tłumem i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Żebym
się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Zaraz też ustał jej krowotok i
poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. Jezus także poznał zaraz w
sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się
mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię
ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»”. On jednak rozglądał się, by ujrzeć
tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż
wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On
zaś rzekł do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona
ze swej dolegliwości”.
Kobieta przeżywała
straszne cierpienia związane z upływem krwi, ból i świadomość, że otoczenie
traktuje ją jako nieczystą; bowiem w mentalności żydowskiej krwawienie kobiety
powoduje nieczystość, z tym się wiązał brak możliwości uczestniczenia w
religijności. Spotkała Jezusa, a właściwie to zakradła się od tyłu, aby być
anonimową, dotknęła się szaty i odzyskała zdrowie. Jezus pozwolił się dotknąć,
a później znalazł jej twarz w tłumie, a ona pełna lęku przyszła i wyznała
całą prawdę. Bóg chce uzdrawiać nasze skołatane serca, spracowane ręce i
wypalone emocje, powracające wspomnienia, zranienia i balasty przeszłości... Czasami
trzeba wykrzyczeć swoją małość, powiedzieć Panie, proszę dotknij moje życie,
uzdrów to, co we mnie potrzebuje uzdrowienia. Dotknij, przytul i pociesz.
Uzdrów moja przeszłość i teraźniejszość. Jezus chce nas wyprowadzić z poczucia
lęku i rozpaczy, chce abyśmy żyli,
abyśmy czuli się kochani, a w trudnym i pełnym łez dramacie chwili czuli uścisk
dłoni Boga. Pragnę pozostawić do duchowej lektury fragmenty zaczerpnięte z
Ojców Kościoła, interpretujące dzisiejszy fragment Ewangelii:
„Zaczęła mieć nadzieje
na lekarstwo, które przyniosłoby jej zdrowie, poznała, że nadszedł czas, kiedy
przyszedł Lekarz niebiański; powstała, aby wyjść naprzeciw Słowu. Widziała, że
ciśnie się do Niego tłum; nie wierzą jednak ci, którzy naciskają, wierzą
natomiast ci, którzy dotykają. Przez wiarę dotyka się Chrystusa, przez wiarę
widzi się Chrystusa; nie dotyka się Go jednak cieleśnie, nie można Go objąć
oczami, bowiem nie widzi; ani nie słyszy
ten, kto nie rozumie tego, co słyszy, i nie dotyka ten, kto dotyka bez wiary.
Jeśli więc i my chcemy być uzdrowieni, dotknijmy rąbka szaty Chrystusa.” (św.
Ambroży z Mediolanu)
„I tak kobieta stanęła
przed Nim, a On ją uzdrowił. Stawała przed wieloma ludźmi, lecz oni jej nie uzdrowili,
choć tracili dla niej swój czas. A jeden Człowiek ją uzdrowił, choć oblicze
Jego było zwrócone w inną stroną”. (św.
Efrem)
„To nie dzieło mojej
ręki, lecz twoja wiara to zdziałała. Wielu bowiem rąbka szaty mej dotknęło,
lecz mocy nie zyskali, bo wiara ich nie wiodła, ty natomiast z mocną wiarą Mnie
dotknęłaś i zdrowie otrzymałaś, przeto teraz przed wszystkich cię przywiodłem,
był wołała: „Zbawco, zbaw mnie”. (św. Roman Melodos).