Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował
swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam
powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują; tak, będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ
On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz
na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was
miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli
pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego
nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski”.
"Miłujcie
nieprzyjaciół waszych". Gdzieś wewnętrznie rodzi się pytanie; kto jest
moim nieprzyjacielem, być może ten, który dotyka agresywnie wartości,
które są mi bliskie, z którymi się identyfikuje… Spoglądam przez „duże okulary” na świat, i co
dostrzegam; przemoc, niesprawiedliwość społeczną,
przepaści między ludźmi; z jednej strony ludzie obfitujący we wszystko, a z
drugiej ludzie żyjący (wegetujący) na skraju nędzy- wyzyskiwani i skazani na cierpienie.
Ludzie poddani przymusowi emigracji, tułacze szukający swojego szczęścia pod
niebem; w przypływie odruchu ratujący swoje rodziny przed terroryzmem,
fundamentalizmem religijnym i krzywdą, w której dokonuje się za pomocą gwałtu anektowanie
ludzkich sumień. Ciśnie się wtedy w sercu wypełniona pretensjami do Boga
modlitwa: „Panie czy w tym świecie miłość, ma tylko ostatnie słowo do
powiedzenia ? Przez gąszcz tych pretensji, westchnień i łez, jako jedyne
światło rozbłyskujące w tunelu zwątpień– staje przed nami Miłość Ukrzyżowana-
Chrystus- Ten, który był odrzucony, wyśmiany, wzgardzony, wyrzucony, którego
godność została podeptana, który stał się Męczennikiem w imię wolności
człowieka. Miłość próbuje nadać sens temu wszystkiemu, co pozbawione jest
jakiegokolwiek wyjaśnienia. Do Miłości należy ostatnie słowo… Człowiek też ma
swoją drogę krzyża, na niej rodzi się zaufanie i bezgraniczne powierzenie
siebie Bogu. Nawet najtrudniejsze sytuacje w których możemy się znaleźć, mogą
nas czegoś nauczyć, a nade wszystko wzmocnić miłość. Ojciec Pio napisał
niezwykle ważne słowa: „Anioły jednego tylko nam zazdroszczą: tego, że nie mogą
cierpieć dla Boga. Jedynie ból pozwala powiedzieć z całą pewnością duszy: Mój
Boże, widzisz dobrze, że Cię kocham !” Tak przeżywana w zaufaniu do Boga
miłość, powinna być rozdana innym… Nie jesteśmy samotną wyspą, kimś tylko dla
siebie, lub afirmujący tylko siebie. Jesteśmy stworzeni do miłości; czasami
trudnej; skąpanej w rzece łez, utkanej z kropli potu. Odkrywać w sobie miłość
brata; szczerą, prawdomówną, wyrazistą i bez żadnego znaku zapytania. Miłość
oczyszczona z wszelkich egoistycznych naleciałości, przeniknięta poczuciem
tego, że każde stworzenie jest przez Boga chciane i kochane. Miłość transparentna,
niczym witraż, przez który można zobaczyć rozświetlone i pełne dobroci oblicze
Boga. Na zakończenie pragnę przywołać cytat zaczerpnięty od Michała Anioła,
mówiący o miłości która może podnieść ku górze: „Miłość jest skrzydłem, które
Bóg dał człowiekowi, aby ten mógł wzlecieć do Niego”. Spróbujmy kochając,
poszybować wyżej.