Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól
i rdza mszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w
niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i
nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
Bardzo lubię słuchać
tego fragmentu Ewangelii; to jedno za najpiękniejszych pouczeń jakie Chrystus
skierował do swoich uczniów. Tym samym wskazał im, iż wielkość nie zależy wcale
od zaszczytów, zajmowanego intratnego stanowiska, czy zgromadzonych pieniędzy
szczelnie upchanych w domowych skrytkach. Ta mądra i jakże realistyczna lekcja
jest adresowana również do nas; w sposób szczególny dla nas- biegnących za
szczęściem, dzieci globalnej wioski, odmierzające kroki ku przyszłości
wielkością posiadanych kont. Posiadanie i pomnażanie pieniędzy stało się jakąś
obsesją dzisiejszego świata, przelicznikiem stanowiącym o wielkości człowieka
jest zasobność jego portfela. To smutne jak bardzo człowiek zszedł do poziomu
konsumpcyjnego wyrobnika, egoistycznego ciułacza, wyrachowanego egoisty. Gdzie
jest tak naprawdę nasz skarb; nasze zabezpieczenie na życie ? Tylu ludzi
pokłada ufność w dobrach tego świata, a kiedy przyjedzie krach, choroba czy
śmierć- jedyne co pozostaje, to makabryczny wyraz twarzy- komiczne zdziwienie,
że wyszło inaczej niż się planowało. Chrystus wcale nie mówi, że nie mamy
czegoś posiadać, deponować pieniędzy w bankach, jakoś się zabezpieczać, aby
lepiej żyć… Nie wymaga od nas umiłowania „siostry biedy”, do której nawoływał
swoim życiem św. Franciszek. Bóg pragnie abyśmy posiadali właściwą hierarchię
wartości, kręgosłup moralny, zdrowy dystans do tego, co posiadamy- co za chwile
stanie się częścią składową wielkiego wysypiska śmieci. Mamy posiadać dystans
do tego, co może zagarnąć nasze serce; co może stać się ścianą między nami a
Bogiem. Władza czy pieniądze nie mogą stać się bożkiem, idolem, materią kultu-
opróżniającą wnętrze z sumienia. Potrzeba stanięcia przed Nim jako człowiek
ubogi, kiedyś spotkamy się z Bogiem jako ludzie równi, nadzy; bez przywilejów i
kart kredytowych, obligacji czy niemieszczących się w rubrykach systemu zer na
koncie. Staniemy nadzy- ubodzy; „że jesteśmy tylko tym, czym jesteśmy w oczach
Bożych i nic więcej”.