Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie Bądźcie gadatliwi jak poganie.
Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłucham. Nie bądźcie
podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go
poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć
się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i
na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie,
ale nas zbaw ode złego. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i
wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i
Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.
„Chwałą
Boga jest żyjący człowiek”- pisał św. Ireneusz z Lyonu. W tym jakże trafnym
stwierdzeniu zawiera się głęboki szacunek wobec człowieka jako stworzenia,
więcej nawet- dziecka Bożego. Często w całym życiowym zabieganiu, mnóstwie
przeżywanych sytuacji i spraw, zapominamy że jesteśmy dziećmi. Oczywiście
myślimy po dorosłemu, łapiemy życie pełnymi garściami, ale nade wszystko jesteśmy
dziećmi Tego, który nas ukochał całkowicie i powołał do życia, przez miłość
naszych rodziców. Lubię ten moment w liturgii, kiedy po doksologii rozpoczyna
się śpiew Modlitwy Pańskiej. Wezwanie "Ojcze"- „Abba”- Tatusiu, jest
wypełnione miłością, do tego dochodzi niezwykle wymowny gest oranta...,wzniesienie
rąk ku górze, personifikacja modlitwy, synchronizacja serc, jakby się chciało
sięgnąć nieba, spotkać z rozpostartymi ramionami Ojca. W tym momencie
powraca się myślami do dziecięcych lat, jak rodzice brali nas na ręce i
czuliśmy się bezpiecznie. W Eucharystii stajemy w postawie tęsknoty za Kimś,
kto nas zna i kocha, stajemy z bagażem naszej nędzy, ograniczoności i
jesteśmy jak dzieci, które czekają na miłość i podniesie wzwyż. W tym miejscu
nasuwają się słowa jednej z pieśni lednickich: „Podnieś mnie Jezu i prowadź do
Ojca. Zanurz mnie w wodzie Jego miłosierdzia. Amen. Amen”. Jak mawiał św. Jan Maria Vianey: „Bóg kocha
nas bardziej niż najlepszy ojciec, niż najbardziej kochająca matka. Wystarczy,
abyśmy z sercem dziecka się poddali i zawierzyli Jego woli”.