Gdy
lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie
jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz
idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów.
On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem”. Kiedy cały lud przystępował do
chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i
Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba
odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Przeżywamy dzisiaj
Niedzielę Chrztu Pańskiego. Ewangelia przenosi nas duchowo myślami i sercem na
Jordan, gdzie Chrystus stanął w kolejce z grzesznikami, aby prosić o chrzest z
rąk Jana Chrzciciela. Zbawiciel, nie potrzebował rytualnego obmycia z brudu
grzechów, ponieważ był nieskalany- jedyny bezgrzeszny. Dobrze to wyraził ks.
Pronzato: „Natychmiast stykamy się z paradoksem… A zatem- jeden z wielu, a
jednocześnie ktoś wyjątkowy. Ten, kto staje przed nami „odziany w słabość”,
jest rzeczywistości kimś, kto jest „najsilniejszy”. Zstąpienie w wody Jordanu
ma niezwykle ważny aspekt pedagogiczny; zapowiada bowiem nasze zanurzenie w
wodzie, która będzie niosła łaskę obmycia i zmartwychwstania do nowego życia.
Niczym echo powracają słowa, które postawili poszukujący sensu życia ludzie
Piotrowi- Co mają czynić ? Apostoł udzielił im prostej odpowiedzi: „Pokutę
czyńcie i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa, na
odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” (Dz 2,38). Jesteśmy
grzesznikami, których kiedyś przyniesiono do wspólnoty Kościoła i zanurzono w
sadzawce chrzcielnej- to początek naszej wiary i uczestniczenia w życiu
Chrystusa. „Chrzest jest sakramentem oczyszczenia i wejścia w nowe przymierze z
Bogiem, eschatologicznym znakiem wielkiego przełomu i podziału między
istnieniem starego człowieka naznaczonym winą i ciemnością a nowym życiem łaski
i oświecenia. Chrzest jest przejściem- paschą nowego istnienia, jego początkiem”.
Sakrament Chrztu stawia człowieka w szczególnej bliskości Boga. Tworzy się
szczególna i intymna relacja- wejście w strumień miłości trójjedynego Boga. Bóg
przez materię wody i namaszczenie, objawia siebie jak Komunię Osób. Wyraża to
formuła chrzcielna, którą wypowiada kapłan polewając głowę lub zanurzając w
baptysterium katechumena: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego”. Dokonuje się Teofania Miłości, tak jak wtedy kiedy Boży Syn,
uświęcił sobą rzekę Jordan. Jak powie święty Cyryl Jerozolimski: „Śmierć-
pogrzeb i życie- zmartwychwstanie Chrystusa zostają przeniesione do symbolizmu
chrztu”. Zostaliśmy „utopieni” w wodzie, aby raz na zawsze umarł w nas grzeszny
człowiek, a wynurzyliśmy się jako zwycięzcy- opromienieni triumfem
zmartwychwstałego Chrystusa. Może w tym dniu, warto zastanowić się na wartością
własnego Chrztu. Dzięki naszym rodzicom i chrzestnym, zostaliśmy obdarowani
największym przywilejem- staliśmy się chrześcijanami- należącymi do Chrystusa !
Od Tertuliana dowiadujemy się, że pierwsi chrześcijanie przed każdą modlitwą
myli sobie ręce. Był to także praktykowany zwyczaj obmywania rąk przed wejściem
do kościoła i dlatego w czasach pokonstantyńskich w kruchtach bazylik ustawiano
naczynie z wodą do obmyć. Zwyczaj tych obmyć zastąpiono z czasem niezwykle
wymownym obrzędem pokrapiania wodą święconą, co miało symbolizować duchowe
oczyszczenie i nawiązanie do sakramentu chrztu. Pamiętajmy o tym, za każdym
razem kiedy zanurzamy naszą dłoń w kropielnicy i wodą zraszającą palce uczynimy
znak krzyża- „Jeżeli ktoś nie narodzi się z wody i Ducha, nie może wejść do
Królestwa Bożego” (J 3,5).