Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było
na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie
stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a
światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek
posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby
zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości. Była Światłość prawdziwa, która
oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a
świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej
własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy
ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Słowo
stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę,
jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim
świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który
po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego
pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane
przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy
nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.
„Na początku było
Słowo…” Niezwykle enigmatyczne jest stwierdzenie świętego Jana, czy można tu
mówić o jakimś początku w czasie, czy może raczej o samym akcie Boga Ojca który
wypowiada odwiecznie istniejące w Nim i wraz z Nim- Słowo- swojego umiłowanego
Syna Jezusa Chrystusa. Słowo to Ktoś, nie jakieś tylko pojęcie zaczerpnięte z
filozofii greckiej zręcznie wplecione w przekaz Ewangelii. Prolog nam mówi o
preegzystencji Logosu, odwiecznie obecnego jednego z Osób Trójcy Świętej. Ten
Drugi- Syn Człowieczy, przyjmujący na siebie los człowieczego świata,
przeżywając go w pełni świadomie i odpowiedzialnie tak jak ziemskie dzieci.
Trzeba właściwie uchwycić misterium komunii która się dokonuje w przepływającym
życiu Boga. Słowo stało się Ciałem- Odwiecznie istniejący, Nieogarniony
przyjmuje ludzkie ciało i staje się jednym z nas, będąc jednocześnie Sabaoth. „Oto Bóg, który nie zamyka się
w swym bóstwie, nasz Bóg wcielony, niebawem ukrzyżowany i zmartwychwstały. On,
Słowo, które podtrzymuje świat, staje się dzieckiem bez słowa wśród bezsłownych
zwierząt. On, zarzewie ognia, zamyka się w ciemnościach groty. Któregoś dnia
albo raczej nocy, nocy świetlistej, gdy ciemności zostaną przemienione,
poderwie się ze śmierci niczym ogromny, skrwawiony i promienny ptak, umocniony
ptak- ludzkość, przemieniony ptak – świat. Dziś jest to jeszcze słaby ptak o
podkurczonych skrzydłach, ale Maryja czuwa nad Nim w milczeniu, nosząc
wszystkie te rzeczy w swoim sercu. Paradoks właśnie nie do pomyślenia. My
rodzimy się we krwi matczynej, co jest znakiem, że przychodzimy na świat, aby
umrzeć. Jezus rodzi się w sposób dziewiczy, aby pokonać śmierć i dać nam udział
w swoim zwycięstwie”. Słowo wchodzi w historię przemieniając ją od wewnątrz
światłem łaski, wkracza w życie każdego człowieka, na tym polega cała ekonomia
zbawienia. Bóg staje się tak bardzo bliski, ten który powołał świat do
istnienia, ożywił go swoim życiodajnym tchnieniem, uczestniczy jako Bóg-
Człowiek w jego przepływającym życiu. Bóg jest tak blisko każdego z nas,
szczególnie wtedy kiedy z wiarą otwieramy się na Niego w liturgicznym
spotkaniu. Kiedy pożywamy Jego prawdziwe Ciało i pijemy Krew. Wyrażają to słowa
popularnej kolędy: „I my czekamy na Ciebie, Pana. A skoro przyjdziesz na głos
kapłana. Padniemy na twarz przed Tobą. Wierząc, żeś jest pod osłoną Chleba i
wina”. Słowo rozbija swój namiot, to znaczy jest obecne w sanktuarium naszego
serca, Bóg czyni nasze wnętrza zamieszkałymi. Przyjęty z wiarą i miłością,
czyni nas uczestnikami łaski i dziećmi światłości. Dopiero w tej obecności Obecnego,
sami stajemy się obecni, naprawdę chciani, usensownieni w swojej egzystencji i
prawdziwie kochani.