Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty,
zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli
otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do
serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś
już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
Po krótkiej,
hałaśliwej, przesyconej muzyką i tańcem nocy, Kościół żegnając stary rok, a
witając zarazem nowy, oddaje cześć Maryi Bożej Rodzicielce. Chrześcijanie
pragną tym samym uwielbić Tę, która urodziła Emanuela, oddając cześć Jej
świętemu macierzyństwu. Narodziny
Chrystusa, nie tylko są największym cudem i darem, który dokonał się w świecie.
Jego narodzenie opromienia łaską osobę Maryi- najpiękniejszy pomysł Boga.
„Świętym milczeniem Ewangelie otaczają radość Jej macierzyństwa. Czyż można
wypowiedzieć radość z posiadania Syna Bożego ?” Nie można słowami oddać
ludzkich przeżyć Dziewicy. Całe Jej wnętrze było przeniknięte szczęściem-
„Maryja zachowywała wszystkie te sprawy w swoim sercu”. Niewiasta pełna łaski o
rozpromienionym obliczu „Śpiewasz, Gałązko Jessego. Śpiewasz Dziewicza Arko
Przymierza. Śpiewasz, Święte Macierzyństwo”. Radość kobiety przynoszącej Życie-
to jednocześnie najbardziej ludzkie odbicie macierzyństwa. Jak każda Matka,
Maryja nosiła dziecię pod swoim sercem; czuła każde poruszenie Chrystusa w
swoim łonie, nasłuchiwała z wielką ciekawością Jego mowy ciała. Kiedy po
długiej tułaczce udało się znaleźć jakiejś miejsce, w chłodnej grocie, wśród
asystujących i zaciekawionych zwierząt, powiła Syna pierworodnego, owinęła w
pieluszki i złożyła w żłobie. Jak każda matka, karmiła Go swymi piersiami;
chroniła Jego życie jak najcenniejszego daru. Maryja była najbliżej swojego
Syna, nawet wtedy kiedy usłyszała szorstkie słowa- zamiast Mamusiu, Niewiasto.
Zamiast przywitania i przytulenia, bycie z boku; ponieważ Jej Syn kierował
wzrok i serce ku najbardziej potrzebującym miłości. Chrystus był, jest i będzie
całym Jej życiem. Miłość kazała Jej przejść drogę cierpienia wraz z swoim
Synem, a pod krzyżem przyjęła Jego martwe ciało na swoje ręce tak, jak trzymała
Go pełna szczęścia w grocie betlejemskiej. Wyrażają to pełne fascynacji osobą
Maryi słowa św. Jana Damasceńskiego: „Nie żyłaś dla samej siebie, ale w Bogu,
dla którego się urodziłaś, aby służyć tajemnicy zbawienia wszystkich i ażeby
się stała wola Boża przez wcielenie Logosu i przebóstwienie wszystkich”. Również
bliski mojemu sercu poeta Norwid, wypowiada poetycko pochwałę Matki: „Że Ten,
co zstąpił do Swego podnóża. I z koron wybrał koronę cierniową. W Tobie jednego
miał Anioła Stróża. Choć mógł zasłonić się ich tysiącami…” Od Maryi, każdy
człowiek może nauczyć się trzech najważniejszych spraw: jak kochać bezinteresownie,
słuchać i obejmować Miłość.