Gdy
Rodzice przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, była tam prorokini Anna, córka
Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem
lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia.
Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i
nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim,
którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa
Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i
nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Każdy z momentów życia
Chrystusa- już u samego początku przepowiadania Ewangelii, ma wymiar zbawczy.
Ojcowie Kościoła w swoich rozlicznych komentarzach dotyczących faktu Wcielenia,
artykułują z wielkim przekonaniem, że bez przyjścia Bożego Syna- zbawienie
byłoby niemożliwe. Pozwolę sobie na kilka lapidarnych cytatów, najbardziej
autorytatywnych Ojców. Święty Atanazy pisze następująco: „Dlatego Syn Boga stał
się synem człowieka, by synowie człowieka- Adama, stali się synami Boga.”
Grzegorz z Nazjanzu, przedstawiciel „złotego wieku” teologii patrystycznej
wypowiedział niezwykle ważne słowa: „Co bowiem nie jest wzięte, nie może być
uleczone, co zaś z Bogiem zjednoczone to również jest zbawione”. Augustyn
biskup Hippony w duchu optymizmu chrześcijańskiego, odda istotę rzeczy niezwykle
zwięźle: „Niech Cię podniesie Chrystus przez to, że jest człowiekiem, niech cię
prowadzi przez to, ze jest Bogiem-Człowiekiem, niech cię doprowadzi przez to,
że jest Bogiem”. A Symeon Nowy Teolog syntetyzując mądrość swoich głęboko
wierzących przedmówców, pisał: „Przebywając w Ojcu i mając Ojca przebywającego
w Sobie, nie odłączając się od Niego i zupełnie Go nie pozostawiając, zstąpił
na ziemię i wcielił się za sprawą Ducha Świętego z Maryi Dziewicy, i stał się
człowiekiem, stając się równym nam wszystkim, poza grzechem, aby przechodząc
przez wszystko co nasze, odbudować i odnowić tego pierwszego człowieka…”
Właściwie z bogactwa cytatów, można spokojnie zbudować obszerne rozważanie o
charakterze soteriologicznym. Taka naprawdę, nie chodzi o budowanie jakiegoś
poważnego traktatu teologicznego, z którego objętością stron będzie walczył
introligator- takie już powstały (przemodlone i spisane przez głęboko
wierzących ludzi, o nieprzeciętnych umysłach), raczej rozchodzi się o przyjęcie
do swojego życia Boga-Człowieka. Chrystus przyjęty z wiarą i miłością, staje
się źródłem obdarowania i łaski; tym samym otwiera każdemu wierzącemu „oczy
duszy” na nadzieję nowego świata, której spełnienie jest w Nim (A i Q).
Najpełniej to wyraża misterium przeżywanej przez nas liturgii. Kościół w
celebracji Eucharystycznej, nie tylko opowiada historię zbawienia w której
Chrystus staje w centrum, ale odsyła dalej- odwołując się bardziej do serca i
intuicji, niż do rozumu…, otwierając
wydarzenie w którym wszystko staje się nowe (Apokalipsa). Liturgia, to
Wcielenie Miłości, wyraz temu daje głęboka treść prefacji bożonarodzeniowej:
„Albowiem przez tajemnicę Wcielonego Słowa zajaśniał oczom naszej duszy, nowy
blask Twojej światłości; abyśmy poznając Boga w widzialnej postaci, zostali
przezeń porwani do umiłowania rzeczy niewidzialnych”.