Jezus
powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą
was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed
namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i
poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W
owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie
mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na
śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich
przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto
wytrwa do końca, ten będzie zbawiony’.
W świętowanie
Narodzenia Pańskiego, wpisane jest wspomnienie diakona Szczepana- pierwszego
męczennika Kościoła. „Wczoraj świętowaliśmy doczesne narodzenie naszego
wiecznego Króla, dziś obchodzimy chwalebną mękę Jego bojownika. Wczoraj bowiem
nasz Król, przybrany we wspaniałą szatę ciała, wyszedłszy z dziewiczego łona,
raczył nawiedzić świat, dziś bojownik, wyszedłszy z namiotu ciała, z triumfem
dostał się do nieba”- pisał św. Fulgencjusz z Ruspe. To porównanie oddaje
świetnie głęboki sens wspomnienia świętego Męczennika. To właśnie św. Szczepan
wyznaje, że Chrystus jest oczekiwanym przez ludzi Zbawicielem, jest świadkiem
aż do przelania krwi. Dwa święta łączą się w jedno wielkie dzieło uwielbienia
Boga: „Chrystus narodził się na ziemi, aby Szczepan mógł narodzić się dla
nieba; Chrystus przyszedł na świat, aby Szczepan mógł wejść do chwały”.
Męczeństwo staje najbardziej radykalną odpowiedzią na miłość do Boga i
Kościoła. To potęga łaski i mocy, którą Bóg obdarza swoich wyznawców.
Dobroczynna działalność Diakona sprowadziła na niego nienawiść Żydów, którzy
oskarżyli go przed Radą o bluźnierstwo. Podczas mowy obronnej twarz świętego,
podobna była do „oblicza anioła” (Dz 6,15), a Bóg Ojciec i Chrystus objawili mu
się w wizji: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy
Boga”. Nienawiść i lawina kamieni uderzyła w ciało Szczepana, który osuwając
się na kolana, przebaczył swoim oprawcom. Przebaczenie, to największy owoc
tajemnicy Wcielenia. Bóg przyszedł jako Miłość, aby przebaczyć zranionemu i
zagubionemu człowiekowi. W tym miejscu, przypomina mi się świadectwo pewnego
kapłana pochwyconego i torturowanego w dzień Bożego Narodzenia. Wzruszający
opis, uświadamiający każdemu z ludzi wierzących, że ostatnim słowem jest
miłość- zdolna dokonać aktu przebaczenia. Ksiądz Anton zapisał w swoich
notatkach to wydarzenie następująco: „W noc Bożego Narodzenia umieszczono mnie
w ubikacji, na drugim piętrze więzienia, gdzie kazano mi się rozebrać i
zawieszono na sznurze przeciągniętym pod pachami. Byłem nagi, zaledwie
dotykałem ziemi końcami palców. Powoli nieubłagalnie traciłem czucie. Zimno
ogarniało stopniowo całe ciało, a kiedy doszło do piersi i serce zaczynało
odmawiać posłuszeństwa, wydałem okrzyk rozpaczy. Przybiegli moi oprawcy,
ściągnęli mnie i skatowali kopniakami. Tamtej nocy i w tamtym miejscu, w
osamotnieniu tej pierwszej tortury przeżyłem prawdziwy sens Wcielenia i Krzyża.
Nigdy nie żywiłem urazy do tych, którzy, po ludzku mówiąc, ukradli mi życie. Po
uwolnieniu spotkałem kiedyś przypadkiem na ulicy jednego z moich oprawców;
ogarnęło mnie współczucie, podszedłem do niego i uściskałem go”.
Chrześcijaństwo posiada niezwykłą, wręcz zdumiewającą siłę miłości i
przebaczenia. Tego, nie ma w żadnej innej religii- „miłujcie nieprzyjaciół
waszych”. Warto pamiętać, iż w wielu
miejscach na świecie jest wielu chrześcijan- współczesnych Szczepanów, którzy
osuwając się na kolanach próbują wypowiedzieć światu wielką miłość Boga.