Gdy
Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań,
weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo
Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”. On wstał, wziął w nocy
Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda.
Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: „Z Egiptu
wezwałem Syna mego”. Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w
straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać
wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się
dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: „Krzyk
usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce
utulić się w żalu, bo ich już nie ma”.
W kalendarzu
liturgicznym Kościoła przypada dzisiaj, święto Młodzianków- zamordowanych
chłopców na rozkaz zazdrosnego króla Heroda. To kolejny trudny epizod wpisujący
się w historię narodzin Chrystusa. Radość i obdarowanie, miesza się z dramatem
śmierci najmniejszych męczenników. Zazdrość, rządza utrzymania władzy za
wszelką cenę, rzucają cień na wydarzenie przyjścia Pana. Herod próbował zabić
Dziecko, żeby nie stracić swojej władzy. Żeby zniszczyć jedno, którego z wielką
determinacją szukał- uśmiercił wiele niewinnych istnień. Herod jako władca był
wielkim pozerem, zakładającym maski na każdą okazję. Był to prawdziwy
ekwilibrysta, który potrafił umiejętnie odgrywać rolę przyjaciela Rzymu, a drugiej
dobrego Żyda. „W tym pierwszym wcieleniu starał się uchodzić za człowieka o
prozachodnich upodobaniach, umiejącego obracać się w nowoczesnym świecie
augustowskiego Złotego Wieku- to znaczy zhellenizowanym świecie wschodniośródziemnomorskim,
który otaczał jego królestwo. Herod musiał postępować jak na dobrego Żyda
przystało, gdyż stanowiło to warunek zapewnienia sobie sympatii swoich
poddanych”. Za fasadą pozornej pobożności, troski o poddanych, kryło się oblicze władcy
despotycznego, chorobliwie podejrzliwego, wiecznie wietrzącego wokół siebie zdrajców
i przeciwników politycznych. Rozprawianie przy nim, o Mesjaszu- Królu, gdy to
nie on sam miał być tym oczekiwanym pomazańcem, rodziło w nim gniew. Jego przydomek-
Wielki- można postrzegać w kategorii, jego wielkiego i pustego „ja”. Już od
początku V wieku, w tradycji Kościoła zaczęto obchodzić święto niewiniątek,
które despotyczny władca kazał zgładzić. Ojcowie Kościoła w swoich pismach
zastanawiali się na tajemnicą niewinnie zamordowanych. Nieochrzczeni jeszcze
wyznawcy, stają się bezradnymi, niewinnie oskarżonymi świadkami Chrystusa.
Jeszcze dobrze nie otworzyli swoich ust, uszy ich rodziców mogły usłyszeć tylko
odgłosy rozdzierającego serce płaczu. W kazaniu Quodvultdeus pokazuje jak one są
wielkim darem: „Jak wielki dar łaski ! Jakie zasługi mają dzieci, które tak
wspaniale potrafiły zwyciężyć ? Nie umieją jeszcze mówić, a już wyznają
Chrystusa ! Jeszcze nie mogą poruszać ramion do walki, a już zdobywają palmę
zwycięstwa !”. Być może to święto pragnie każdego z nas doprowadzić do kontaktu
z niewinnym dzieckiem w sobie. Może zatraciliśmy w sobie niewzruszoność, delikatność
i prostotę wiary małego dziecka. Dziś świat oczekuje od nas odpowiedzi pełnej
życia i prostoduszności małego dziecka. Jeżeli ludzie pytają o Jezusa, o
miejsce, gdzie Go można znaleźć, o Jego posłanie, powinniśmy naszym życiem
udzielić czytelnej odpowiedzi. „Kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko,
ten nie wejdzie do niego”. „Jak dzieci”- oznacza przyjęcie Królestwa z czystą
prostotą, bez zbędnych i skomplikowanych pytań, bez interesownych słów.
Jedynym awansem, który się liczy w oczach Chrystusa, jest powrót do dziecięctwa.
Stać się dzieckiem, które w artykułowaniu miłości, jest zdolne do większego
heroizmu, niż dorosły, który patos ubiera w słowa…, bo nic więcej nie potrafi
uczynić. Zdjęcie które towarzyszy temu rozważaniu przedstawia chrześcijańskie
dziecko, tuż przed egzekucją dokonaną przez terrorystów z ISIS. To jedno z
setek, a może i tysięcy już zamordowanych chrześcijańskich dzieci- krwawe żniwo
„Heroda” ciągle ma miejsce. Świat w którym żyjemy ciągle przymruża oczy, aby
nie widzieć fali okrucieństwa. Każda ucięta głowa bezbronnego dziecka, jest
krzykiem do świata o miłość.