Jezus
powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Co myślicie? Pewien człowiek miał
dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: «Dziecko, idź dzisiaj i pracuj
w winnicy». Ten odpowiedział: „Idę, panie", lecz nie poszedł. Zwrócił się
do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: «Nie chcę». Później jednak
opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca?” Mówią Mu: „Ten
drugi”. Wtedy Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Celnicy i
nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do
was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i
nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie
opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć”.
Przypowieść odsłania
przed nami dwie diametralnie różne postawy osób. Chrystus mówi nam, że istnieją
dwa typy synów. Ci od „tak, które oznacza nie” i ci od „nie, które przemienia
się w tak”. Możemy to
przenieść na grunt chrześcijaństwa- istnieje ogromna grupa chrześcijan tzw.
deklaratywnych wyznawców lub przywiązanych do tradycji przygodnych zaglądaczy
do kościoła (od czasu do czasu;świąteczni bywalcy niebawem pojawią się
pasterkach). Wiara nie zmienia ich życia, dają bowiem oni tylko zadość tradycji
lub co gorsza zwykłemu poczuciu obowiązku; zrealizowaniu zasad wedle których, wypada lub należy
praktykować. To smutne- chrześcijaństwo powierzchowne, lekkostrawne i bez
wymagań, nie rodzi owoców- nie jest wstanie przemieniać rzeczywistości. Życie
Ewangelią winno się zgadzać ze sposobem życia- taka postawa jest naszym wyrazem
wierności i odpowiedzialności za przekazany nam depozyt wiary. Bycie w Kościele
nie polega na bezmyślnym kopiowaniu innych, czy przytakiwaniu nieustannie:
„Tak, tak”. Za słowem „tak”, muszą iść konkretne czyny… Przypowieść stanowi
odbicie bardzo stanowczych i realistycznych zarazem słów Chrystusa: „Nie każdy,
kto Mi mówi- Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten kto
spełnia wolę Ojca mojego, który jest w niebie”. Bóg nie patrz na słowa, które
mamy na ustach- jesteśmy już tak rozgadani i wielotematyczni, odwracając uwagę
od istoty spraw. Bóg sprawdza nasze ręce- co w nich się zawiera, czy potrafią
się otwierać do dystrybucji miłości. To ostatnia prosta na drodze adwentowej
tęsknoty. Może warto przestać snuć jakieś górnolotne plany, a zabrać się do
roboty. Porzucić schemaciki, wygodne i korzystne tylko dla siebie kalkulacje,
zburzyć harmonogram swoich zajęć- dostrzec, że życie może biec całkiem innym
nurtem. „Celnicy i nierządnice mogą nas wyprzedzić w biegu wiary”- dlaczego ?
Ponieważ on nie mają nic do stracenia, zaryzykowali i na oślep rzucili się w
ramiona kochającego Boga. Nam ciągle brakuje motywacji do szaleństwa wiary,
ponieważ boimy się zaufać Bogu.