piątek, 4 marca 2016

Łk 12,35-40
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących swego Pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.

Chrześcijaństwo zostaje zaproszone do postawy czujności i gotowości na przyjście Pana. Tylko nieustanna świadomość adwentu, stawia ludzi wierzących w perspektywie przyszłości, której centralnym momentem będzie Parousia- triumfująca obecność, przybycie i objawienie się Chrystusa- połączone z odnowieniem człowieka i świata (wyobrażam sobie to wydarzenie jako wielką iluminację oślepiającego światła). W jednym ze swoich listów św. Paweł napisał, że powinniśmy spieszyć się w życiu, albowiem czas jest zwodniczy (1Kor 7,29). „Wszystkie dni naszego życia przeżywamy tak, jak gdybyśmy w pośpiechu i niedbale przepisywali „na brudno” nasze dzieje, planując że, pewnego dnia przepiszemy ten „brudnopis” na czysto. Żyjemy tak z roku na rok, nie dokonując dokładnie i w pełni tego, czego możemy dokonać. Usprawiedliwiamy się, przy tym, że przyjdzie na to czas. Wmawiamy sobie: później coś jeszcze w tym życiu osiągnę; można będzie zrobić to później; któregoś dnia przepiszę to na czysto…” (A. Bloom). Widać w tych słowach potrzebę przeżywania swojego życia w perspektywie nadejścia Pana. Tak porządkować swoje życie, aby się później nie zdziwić i  nie zawstydzić; wiele chciałem uczynić- a wszystko to, okazało się słomianym zapałem. Obraz chrześcijanina z zapaloną lampą w dłoni i przepasanymi biodrami, wyraża błogosławione napięcie- wypełnione miłością Oblubienicy Kościoła do swojego Umiłowanego. Powinniśmy sobie nieustannie uświadamiać prawdę, iż żyjemy w eonie eschatologicznym, który odmierzany za pomocą naszych ziemskich zegarów przybliża nas ku aktualizacji Dnia Pańskiego, który dokonuje się „teraz”- przekraczając ową błogosławioną chwilę, poczuciem „opóźniania się”. Bóg przekracza nasz czas, dowodząc, że chwila Jego nadejścia, nie jest możliwa do uchwycenia i zaprognozowania. Czasami Bóg się spóźnia, aby sprawdzić czy potrafimy na Niego, cierpliwie czekać. Mamy czuwać i przeżywać życie w wierności Panu i pokornemu poddaniu się mądrości Ewangelii- która usuwa z serc poczucie lęku i objawia nadzieję zmartwychwstania i nowego świata. Czuwanie, nie polega na założeniu rąk i wpatrywaniu się w niebo; jest maksymalnym przeżywaniem egzystencji, która uobecnia tu i teraz Królestwo Boże. Czuwanie opromienione światłem lampy, do której dolewa się systematycznie oliwę wiary. Hilary z Poitiers nazywa lampę „promieniującym światłem duszy, oświetlonej sakramentem Chrztu Świętego”. Dla pierwszych chrześcijan czas Wielkiego Postu, był sposobnością wyczekiwania nadejścia Chrystusa. Katechumeni w pierwotnym Kościele przygotowując się poprzez skrutynia i wtajemniczani w symbole wiary, byli określani mianem- oświeconych. Kiedy następowała Wigilia Paschalna- Noc Paschy, młodzi atleci wiary zwracając się ku Wschodowi wyznawali wiarę w Pana, a następnie przyjmując chrzest i wychodząc po stopniach z sadzawki chrzcielnej, przyoblekali białe szaty- symbolizowały one udział w chwale przemienionego Chrystusa, o którym opowiadał fragment z Ewangelii przywołujący scenę przemienienia Pana na górze Tabor (zapowiedź zmartwychwstania). Ta orientacja ciała ku Chrystusowi, stanowiła wyraz tęsknoty za światłością, której nie zasłoni żaden zachód (czyli działanie złych mocy). Chrystus zatem jawi się jako wiecznie wschodzące słońce drugiego stworzenia. Objaśniają to symboliczne przyodzianie w światłość, katechezy Ojców Kościoła. „Od kiedy wyszedłeś ze chrztu, przyoblekasz się w olśniewającą szatę. Jest ona znakiem tego świetlistego świata, rodzaju życia, w którym uczestniczysz dzięki symbolom. Kiedy rzeczywiście otrzymasz zmartwychwstanie i przyodziejesz się w nieśmiertelność i niezniszczalność, nie będziesz już potrzebował takich szat”. Święty Grzegorz z Nyssy, pisze o przyobleczeniu w Chrystusa, porzuceniu grzesznego człowieka, oraz duchowym przemienieniu- zajaśnieniu światłem: „Kto, widząc na nim szatę Pana błyszczącą jak słońce, tę, która Go okrywała czystością i nieskazitelnością wówczas, gdy wyszedł na górę Przemienienia, chciałby znów sięgać po łachmany pijaka i bezwstydnika”. Chrześcijanin staje się człowiekiem, którego dusza zostaje rozświetlona blaskiem wiary. Wspólnota Kościoła w noc zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią i demonem, proklamowała ogarniające wszystko życie- światło emanujące z pustego grobu i otchłań piekła rozświetloną zstąpieniem Zwycięzcy. Chrześcijanie przeniknięci radością Paschy, wyczekiwali tylko jednego- nadejścia Syna Człowieczego. Za trzy tygodnie będziemy celebrować w naszych wspólnotach tę samą chwilę podniosłej radości- może to będzie już ostatnia „ziemska liturgia”. A my wbrew pesymizmowi świata, ciągle żyjemy nadzieją i trwamy na modlitwie wołając: Marana Tha !