sobota, 8 lipca 2017

Ps 135

Chwalcie Pana, bo Pan jest dobry,
śpiewajcie Jego imieniu, bo jest łaskawy.
Pan bowiem wybrał sobie Jakuba,
na własność wyłączną wybrał Izraela.

Poranek umilał mi średniowieczny chorał Chant Mozarabe Cathedrale de Tolede- perełka muzyczna zrodzona w środowisku hiszpańskich chrześcijan żyjących pod panowaniem muzułmańskim. Pomyślałem że napiszę o muzyce – tej świętej, otwierającej portal niebiańskich przybytków. Muzyka obok dynamicznie rozwijających się sztuk plastycznych od początku chrześcijaństwa była jedną z najważniejszych odprysków Bożego piękna i wypadkową ludzkiej twórczości. To swoisty język ukrytych znaczeń, drgań duszy, metafizycznego dialogu. Muzyka to niebiańska harmonia sfer – mówili starożytni upatrując w niej ideę kosmosu, świata i poruszającego się pomiędzy nimi z uniesioną duszą człowieka. Śpiew był od zawsze integralną częścią kultu chrześcijańskiego Misterium. Święty Paweł mówi nam o ‘psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha” i niewykluczone że te poetyckie utwory Starego Testamentu wypełniały liturgię, czyniąc ją czymś na wskroś symfonicznym i mistycznym. Muzyka rodziła się z ludzkiego serca i geniuszu; powstawała analogicznie do cudu architektury bizantyjskiej, romańskiej, gotyckiej, czy napuszonego w bogactwie form baroku. Już Pliniusz Młodszy, będąc namiestnikiem prowincji w Azji Mniejszej podaje w swoich pismach, że gdy chrześcijanie się gromadzili, śpiewali pieśń ku czci Chrystusa jako Boga. Jeden z pierwszych męczenników młodego Kościoła Justyn pisał, że Boga należy wychwalać „poprzez uroczyste celebracje i śpiewać hymny”, dziękując za akt stworzenia i odkupienia. Czajkowski słynny rosyjski kompozytor miał powiedzieć, że „gdzie nie ma serca, muzyka istnieć nie może.” Bijącym sercem Kościoła jest Chrystus uwielbiany w bizantyjskich hirmosach, w monadycznym charakterze chorału gregoriańskiego i cudownej kołysającej duszę polifonii Palestriny. W XX wieku grupa archeologów odnalazła w Egipcie papirus z fragmentem wczesnochrześcijańskiego hymnu dedykowanemu ku czci Trójcy Świętej. Papirus był fantastycznym odkryciem; grecki tekst hymnu i dołączona do niego notacja muzyczna – litery oznaczające melodię do której należało go śpiewać. Dzisiaj możemy go bez jakiejkolwiek trudności odtworzyć. Słowa i melodia przenosi nas w świat starożytnych chrześcijan z nad Nilu, którzy tak jak my wypowiadali Bogu chwałę. Wczytajmy się w treść tego hymnu: „Niech zapadnie cisza. Niech zgaśnie blask lśniących gwiazd. Niech uspokoją się wiatry i hałaśliwe rzeki. W czasie, gdy śpiewamy hymn Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. Niech wszystkie moce dodadzą „amen”, „amen”. Potęgi, chwalcie bezustannie i oddawajcie chwałę Bogu- Jedynemu dawcy dobra, amen, amen.” Będąc bogatymi o wiele wieków historii, już dzisiaj wiemy, że liturgia była utkana ze śpiewu i ciszy. Śpiew podnosił Kościół ku górze, cisza osadzała w tajemnicy i bliskości przychodzącego Boga. „Wszystkie te rzeczy dokonują się, gdy wszyscy milczą”- pisał Teodor z Mopsuestii wskazując na wzajemne przenikanie się tych dwóch komponentów sacrum. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa ukształtowały się lokalne tradycje muzyczne na Wschodzie i Zachodzie. Zapisywano znane melodie, utrwalano je w wykwintnie przygotowanych księgach, opatrywano komentarzami. Muzyka na dobre zadomowiła się w Domu Bożym, pobudzając duchowników maszerujących w procesyjnych korowodach- nasuwających skojarzenie z tańcem naśladując tym samym euforię szczęścia Maryi wyśpiewującej swój Magnificat. „Nic dziwnego, że słuch znajduje rozkosz w różnorodności dźwięków, podobnie jak wzrok cieszy się różnorodnością barw, jak węch podnieca się różnorodnością, a język raduje zmianą smaków- pisał Gwidon z Arezzo- Słodycz dających rozkosz rzeczy w cudowny sposób przenika, jak przez okno, w głąb serca.” Muzyka jest zatem opowieścią o Wieczności jakkolwiek ją pojmujemy. Dźwięki harmonijnie ze sobą splecione odpowiadają kulturze ducha i pragnieniu wzniesienia się ponad egzystencję. „Jeżeli każdy człowiek stworzony na obraz Boży jest żywą ikoną Królestwa Niebieskiego- napisał P. Evdokimv- W chwili swego Wielkiego Przejścia Duch Święty lekkim dotknięciem swoich palców muśnie ikonę i ślad tego dotknięcia pozostanie na niej na zawsze. W tej ;wiekuistej liturgii” wieku przyszłego człowiek będzie śpiewał chwałę swemu Panu za pośrednictwem wszystkich elementów kultury, które przeszły przez ogień oczyszczenia.”