Bracia:
Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za
wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci,
co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i
zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli
nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten
sposób. Jeżeli więc kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co
dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.
Krzyż i
Zmartwychwstanie Chrystusa proklamowane z tak wielką siłą przez św. Pawła było
decydującym wydarzeniem paschalnym w dramacie ludzkiego zbawienia.
Średniowieczna poezja i utrzymująca jej kroku udramatyzowana liturgia
opowiadały o Chrystusie Zwycięskim przedstawiając Go jako Rycerza- Kochanka.
Wiele tych barwnych narracji opartych jest na księdze Pieśni na Pieśniami.
Piękna postać rycerza, krwawiąca pod drzewem, poraniona od stóp do głowy,
rysuje historię pełnego miłości cierpienia z powodu człowieczej duszy, której
trzeba spieszyć na ratunek. Szeroka rana w boku Chrystusa- Kochającego rycerza
jest komnatą oblubieńca w której odnajduje spełnienie oblubienica jaką jest
Kościół. Tę odkupieńczą miłość Boga możemy rozumieć jako samooddanie się. „Bóg
nie chciał być Bogiem bez człowieka”- jak pisał F. Baader. Teologia wschodnia
niezwykle mocno akcentowała obraz Boga uniżonego i pełnego miłości – Filanthropos, który jak pisał Bierdiajew
„był w świecie incognito i to było Jego kenozą.” Ale fakt, że był niejako
niezauważalny w swojej boskości, było kosztownym darem miłości znajdującym swój
finał jaśniejącym blasku Krzyża. Tu w całej rozciągłości wybrzmiewają słowa
Gabriela Marcela: „Kochać jakiś byt, znaczy mówić: Nie umrzesz”. Miłosna
aprobata Boża konkretyzuje się w najdoskonalszym i jednym w historii świata
akcie Jezusa; nie tylko uwalnia od niemożności kochania, ale miażdży śmierć,
ofiarowując nową przemienioną już jakość istnienia. Ewangelia opowiadając o
dokonanym triumfie Chrystusa, rozpościera wizję powszechnego zmartwychwstania
ludzi- bycia odtąd „nowy stworzeniem”- „niebiańską społecznością zbawionych”.
To najpiękniejszy i przeniknięty nadzieją epilog chrześcijaństwa. Malarze,
rzeźbiarze, muzycy, poeci i literaci stworzyli niezliczoną liczbę przedstawień
zmartwychwstania ludzkości. Odwołam się tym razem do znanego wszystkim dzieła
Dantego Boskiej Komedii, i zachwycającego
opisu jego Paradiso. Niech XXXIII
pieśń poprowadzi nas przez Niebo uchylając niezgłębioną miłość Boga: „Tak że
Stworzyciel, zszedłszy z majestatu. Nie wzgardził wmieszać się w między
stworzenie. W tym łonie miłość zapłonęła światu, a na nią rozgrzany i wiecznym
pokojem wyrósł pąk cudownego kwiatu. Tyś nam jest światła południowy zdrojem,
Ty śmiertelnikom na porze spiekoty Jesteś nadziei żyjącym napojem… W Nim, ale
własnym malowanym świtem, zjawił się Twarzy Człeczej Wizerunek źrenice w niego
wpoiłem z zachwytem… Miłość co wprawi w ruch słońce i gwiazdy.”