W
owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i
ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je
prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał
Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna,
tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić…
Kiedy radziecki
astronauta Gagarin powrócił z wyprawy na księżyc, postawiono mu światopoglądowe
pytanie które przeszło błyskawicznie do historii: Czy widziałeś tam Boga ? Miał
wtedy odpowiedzieć: „Patrzałem i patrzałem, ale nie zobaczyłem Boga”. Jeden z
prawosławnych księży miał skomentował te słowa następująco: „Skoro nie
zobaczyłeś Boga na ziemi, to nie jesteś wstanie dostrzec go tam wysoko.”
Podobno po wielu latach sam Gagarin miał wycofać się z tych słów, tłumacząc się
lękiem przed ateistyczną ideologią i sowieckimi represjami. Chrystus w
dzisiejszej Ewangelii mówi o prostaczkach którzy przybliżają się do tajemnicy
Boga w pokorze serca i powściągliwości intelektu. Bogu Abrahama, Izaaka i
Jakuba – myśliciel Pascal przeciwstawia Boga filozofów i uczonych. Bogu Jezusa
Chrystusa protestancki teolog Barth przeciwstawiał Boga religii. Te dwa
przykłady wskazują na zbyt duże uogólnienia i żłobią niepotrzebne wąwozy między
tymi tropami poznania lub jego braku. Metropolita Atanazy Jevtic, opisywał spotkanie z pewnym marksistą którego
poznał w Belgradzie. Nastąpiła wymiana myśli miedzy wierzącym a poszukującym
odpowiedzi mężczyzną: „Mówisz mi o chrześcijańskim mistycyzmie, a kojarzy mi
się to z kotem, który wyleguje się na słońcu i jest po prostu znudzony życiem.”
Na co odpowiedział spokojnie duchowny: „Chrześcijaństwo to radość spotkania i
dobrego wyboru. To szczególne doznanie miłości – ile byś jej nie smakował,
ciągle pozostawia cię z uczuciem niedosytu. Nigdy nie doznajesz przesytu, ale
czujesz się tak, jak gdybyś chciał wyjść ponad swe fizyczne ograniczenia…” Nie
wiem jaki był finał tej krótkiej rozmowy, ale w tych słowach zawiera się jakiś
refleks tego, o czym powiedział Chrystus: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy…”
Doskonale to rozumieli starożytni asceci chrześcijańscy przebywający na
pustyni, dlatego mówili: „nikt nie może poznać Boga, jeśli najpierw nie poznał
siebie.” Wiara zatem jest naszym wewnętrznym aktem – odwagą wyjścia poza
siebie, poza własne konstrukcje myślenia i projekcje którymi chce nas wypełnić
świat. Przez wiarę rozum nie tylko uznaje swoje ograniczenie, ale poznaje i
podnosi się ku tajemnicy, która staje naprzeciw jako swoisty fenomen, a czasem
paradoks. Wiara jest jedynym sposobem poznania tego, co przekracza poznanie
rozumiane w kategorii aktywności intelektu. Starotestamentalni mężowie –
Mojżesz i Eliasz, byli naprzeciw przemienionego Chrystusa na górze Tabor-
weszli w „Obłok niewiedzy.” A uczniowie pełni zachwytu i przecierający oczy o
nadmiaru światła, usłyszeli na dnie serca: „Podnieście oczy i patrzcie.” To
wszystko wymagało od nich całkowitego ogołocenia i ostatecznie zderzenia z
krzyżem. Po takim doświadczeniu nie można już nie wierzyć, czy szwendać się w
gąszczu enigmatycznych pojęć czy dylematów. Ujęli Boga swoją prostotą, a On w
nich zamieszkał i wszystko stało się jasne. Kiedy zeszli z góry pytali ich
zapewne pozostali apostołowie: Co zobaczyliście ? Bili się z myślami i
przecierając podrażnione oczy od światła, odparli: To tajemnica naszej duszy.
Ale spowijająca ich twarze radość mówiła
wszystko.