Ps 69
Patrzcie i cieszcie się,
ubodzy,
niech ożyje serce szukających Boga.
Bo Pan wysłuchuje biednych
i swoimi więźniami nie gardzi.
niech ożyje serce szukających Boga.
Bo Pan wysłuchuje biednych
i swoimi więźniami nie gardzi.
Człowiek w świecie rozdzielanym
przez duchową pustkę i krótkodystansowe doświadczenia szczęścia, spogląda w
głąb własnego serca i widzi, mówiąc słowami Wiliama Blake’a że jest „bezdennym
wąwozem.” W tej szamotaninie musi nastąpić jakiś duchowy zwrot, wspinanie się
ku górze. Rabbi Nachman pisał: „Jak ręka trzymana przed oczami zasłania
największą górę, tak małe ziemskie życie przesłania nam ogromne światła i
tajemnice, których pełen jest świat, i ten, kto potrafi odsunąć je sprzed oczu,
jak odsuwa się rękę, ujrzy wielki blask wewnętrznych światów.” Psalmista
próbuje nam uchylić rąbek tego świata; pełen egzaltacji utkanej z
niewypowiedzianego faktu odkrywania Boga, uwiarygodnia jak wielki jest Ten,
wobec którego człowiek pragnie zatańczyć z radości. Serce poszukujące Boga jest
synonimem kontemplacji – wędrówki w głąb siebie i duchowego oglądu.
Średniowieczny mnich Wilhelm z Saint Thierry pytał siebie w duchu: „Gdzie
jesteś, o Panie ? Gdzie ? I gdzie, o Panie, Ciebie nie ma ? Przynajmniej to
jedno wiem i to niezachwianie, że Ty, w którym poruszamy się i jesteśmy –
jesteś obecny tu ze mną. Z Twojej uzdrawiającej Obecności pochodzi tęsknota i
omdlewanie mojej duszy za Twoim zbawieniem.” To nie są tylko słowa mistyka,
takie emocje targają sercem każdego człowieka który jest gotowy na ryzyko
przybliżenia się do „Niepoznawalnego”. Kiedy jest mi trudno przybliżyć się do
Boga, czy rozkołysać duszę w modlitwie, czytam jeden krótki fragment Pieśni nad
Pieśniami: „Ja śpię, lecz serce me czuwa: cicho ! Oto mój miły puka !” Ile to
razy się szuka i nie znajduje, a nasz praktyczny rozum wyprowadza nas na
manowce, niczym nawigacja która utraciła kontakt z nadajnikiem satelitarnym.
Niektórzy dopiero otwierają Bogu drzwi kiedy już oddali się i zniknie im z
przed horyzontu wzroku. Jeżeli tak się zdarzy, że przed drzwiami naszego życia
nie będzie już Chrystusa to należy biec po Jego śladach…, biec, biec, aż do
utraty tchu. Nie można pozostać w miejscu, trzeba pozwolić sercu bić
intensywniej. Święty Augustyn pisał: „Radujmy się i dziękujmy, że jesteśmy nie
tylko chrześcijanami, ale samym Chrystusem. Czy pojmujecie, bracia, łaskę,
którą obdarzył nas Bóg wszechmogący ? Niech przepełni was zdumienie i radość –
prawdziwie staliśmy się członkami Chrystusa.”