środa, 3 kwietnia 2019


Jesteśmy zanurzeni w rytmie czasu, odkrywając dowody naszej nieśmiertelności. Pozostały ponad dwa tygodnie do wejścia w Paschę. To dobry czas na bilans lub rewizję własnych postanowień, podjętych zobowiązań i osobistych- drobnych umartwień. To czas leczniczy i terapeutyczny, pozwalający na porzucenie rozmaitych i głęboko schowanych w zakamarkach duszy lęków. Obawy przed porzuceniem, brakiem miłości, akceptacji, czy namacalności i nieuchronności nadejścia śmierci. Patrzę w twarze tych, którzy stoją na opłotkach Kościoła- zbuntowanych, obrażonych, poranionych, pretensjonalnych, płaczących. Rozdawać nadzieję tam, gdzie wiara zdaje się być obumarłą, zmurszałą i ciasną. Człowiek wiary widzi rzeczywistość szerzej i głębiej. Kiedy się pokajam, to Bóg wychodzi naprzeciw- Miłosierny Ojciec- pokazując mi krajobrazy- fascynujące  perspektywy życia. Znowu kiedy zaczynam czuć się bezpieczny w moim mieszkaniu wiary- natrafiam na chropowaty krzyż. Chciałbym do jego niesienia zaprosić ludzi zapętlonych i czujących się na marginesie kościoła instytucji. Niech wyjdą z zaryglowanego szczelnie grobu. Modlę się za tych którzy są mniej szczęśliwi niż ja. Reżyser Andrzej Tarkowski napisał mądre słowa: „Dokądkolwiek się wybieramy, zawsze w gruncie rzeczy będziemy szukali własnej duszy.” Mamy poszukać swojej duszy, to znaczy mojego własnego wewnętrznego świata w którym Bóg Ukrzyżowany i Zmartwychwstały, dokonuje naszego duchowego odrodzenia. Zstąpić do wewnętrznej świątyni. W tym czasie mamy odpocząć, wyciszyć się, przestać biec na oślep. „Odpocząć. To znaczy począć się na nowo”- pisał Norwid. Wydobyć z siebie nowego człowieka- przeobrażonego- utkanego w Duchu Świętym. Chodzi o krzyż, który zostaje wbity w sam środek mojego serca. Baranek, który na nim zawisł- poi mnie strugami swojej miłości- taka jest prawda o Krzyżu. Z tej perspektywy rozpościera się krajobraz ocalenia. Bóg doświadczył odrzucenia i wyniszczenia, abyśmy zrozumieli na czym polega bezinteresowna miłość. Przez Jego chwalebne rany emanuje światło naszego zmartwychwstania. Jak powie w swojej katechezie św. Cyryl Jerozolimski: „Nie umarł wbrew swej woli ani też nie został ofiarą przemocy, ale uczynił to dobrowolnie… Z własnej woli przyjął na siebie mękę, radując się wspaniałym dziełem, ciesząc się przyszłym triumfem i weseląc z powodu zbawienia ludzi. Nie wstydził się krzyża, bo przezeń dawał życie światu…” Nastał czas duchowej wiosny. Nie bądźmy smutni, przygnębieni czy osieroceni. Odkryjmy Krzyż- emanujący światłem. Krzyż, który wyzwala od zwątpienia i bezradności. „Krzyż jest początkiem nieba”- tylko po nim możemy się wdrapać wyżej. Na horyzoncie wydarzeń kamień odpieczętowuje grób i dokonuje się zaskakująca inwazja Życia.