wtorek, 30 kwietnia 2019


1 J 1,5-2,2

Najmilsi: Nowina, którą usłyszeliśmy od Jezusa Chrystusa i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.

Ja Jestem Światłością- mówił Chrystus do swoich uczniów kiedy ich serca i głowy przepełnione myślami ocierały się o ciemność wątpliwości i zniechęcenia. „Twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem” (Iz 58,10). Użyta z niezwykłą plastycznością kategoria światła, nie jest jedynie zgrabną teologiczną estetyką, lecz ogniskuje ludzką percepcję na tym, co boskie- transcendentne; przeistaczające zmysły. „Wspaniałość Jego podobna do światła, promienie z rąk Jego tryskają” (Ha 3,4). Dzięki światłu widzimy głębiej, ostrzej- wyraźniej- świat który przed nami rozpościera jak namiot Bóg. Zaprasza człowieka do kontemplacji tajemnicy własnego bytu. „Światłość ze Światłości”- wyznawana ustami Kościoła w liturgicznym upamiętnieniu relacji które dokonują się w głębinach Trójcy Świętej. „Niechaj się stanie światłość”- słowa u początku wielkiego aktu kreacji świata zanurzonego w blasku jutrzenki, należy interpretować w kontekście osoby Chrystusa- Wcielonej Światłości. „Stajesz się widzialny z daleka jak wschodząca gwiazda i stopniowo rośniesz, coraz bardziej, i nareszcie ukazujesz się niczym Słońce”(św. Symeon Nowy Teolog). Cała Biblia przeniknięta jest zmaganiem światła z ciemnością, jednak ostatecznym akordem tego napięcia jest wzejście Światłości Przedwiecznej- Syna Człowieczego przenikniętego energiami życia. Promieniowanie tego światła oddaje najbardziej podniosły moment historii jakim jest zmartwychwstanie Chrystusa. „Kto mi przyjdzie z pomocą bym mógł się tobie przyjrzeć słońce w którym mamy tyle znaków od twego Pana”- pytał w jednej z pieśni św. Efrem Syryjczyk. Chwała kabod spoczywa na zwycięskim Baranku- Jaśniejącym Synu Jutrzenki w którym symfonia ekonomi zbawienia znajduje swoje ostateczne spełnienie. Piękno Zmartwychwstałe, wychodzące z grobu niczym z weselnej komnaty. Wschodzi na horyzoncie historii, stając się „światłością rozumnego świata...Słońcem, które tworzy wielki dzień Pański” (Orygenes). Jego światłość jest już światłością Paruzji; Nowego świata przenikniętego żarem Światła i Ognia- Pięćdziesiątnicą eschatologiczną. W Odach Salomona pewien chrześcijanin, przejęty otrzymanym darem chrztu, opowiada o pełnej łaski przemianie: „Podobnie jak słońce jest radością tych, którzy tęsknią za dniem, tak Pan jest radością moją. On bowiem jest moim słońcem i Jego promienie pozwoliły mi powstać. Porzuciłem drogę błędu, Jego światło odpędziło wszelką ciemność z mojego oblicza, i do Niego poszedłem, i otrzymałem od Niego zbawienie.” Filantropos przenikający swym światłem ludzkie twarze pogrążone w zdumieniu i radości. Odpowiedzią śmiertelników widzących zarys wieczności utkanej ze światła są słowa zrodzone w przypływie pulsującej miłości: „Dobrze że tu jesteśmy !”