Panie, wysłuchaj modlitwę
moją,
a moje wołanie niech przyjdzie do Ciebie.
Nie ukrywaj przede mną swojego oblicza
nakłoń ku mnie Twe ucho,
w dniu, w którym Cię wzywam, szybko mnie wysłuchaj!
a moje wołanie niech przyjdzie do Ciebie.
Nie ukrywaj przede mną swojego oblicza
nakłoń ku mnie Twe ucho,
w dniu, w którym Cię wzywam, szybko mnie wysłuchaj!
Na
drodze wiary kluczowym momentem metamorfozy zmysłów jest porzucenie idolatrii samego
siebie- samoadoracji, niczym niezmąconego- ślepego i bezdusznego
przeświadczenia, że wystarczająco dużo wiem o Bogu i jest mi z tym wygodnie. Takie
próżne przekonanie zaprowadziło wielu na manowce niewiary i zwątpienia, a
Bóg mówiąc pesymistycznym i mało delikatnym językiem Ciorana, stał się w tym
krótkometrażowym zapętleniu religijnym „ostatnim etapem wędrówki- najdalszym
punktem samotności.” Aby być blisko Boga, trzeba zapomnieć o sobie. „Żeby
ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy zmiana punktu widzenia” (A. Exupery). Odkryć
Boga istniejącego, współodczuwającego, przychodzącego w każdym zasysanym
fragmencie powietrza; zalewającego duszę miłością- niczym struga światła budząca
po nocy dzień. On nie zasłania swojej Twarzy „woalem niepoznania”, lecz nagina
nasze zmysły, niczym wiatr suchą ikebanę- abyśmy weszli w przestrzeń spotkania
i wypuścili zielone liście. „Oglądanie
Boga polega na tym, że w duszy nigdy nie zamiera pragnienie, by podnieść wzrok
ku Bogu”- twierdził św. Grzegorz z Nyssy. Tylko modlitwa zrodzona z tęsknoty i milczenia
pozwala pokornie artykułować słowa, niczym fragmenty mozaiki składające się w
jedną całość: „Wszystko jest Twoje, Panie, ja jestem Twój, przyjmij mnie.” Tu
się dokonuje przeżycie miłości Boga- drganie duszy, a wraz z nią symfonia zmysłów
wychylonych ku odczytaniu zaszyfrowanego języka transcendencji. „Wierzę w
Chrystusa odkupiciela, ponieważ wierzę w Chrystusa zmartwychwstałego. Padam na
kolana przed obrazem Zbawiciela zmarłego, lecz przyzywam w Nim Boga żywego.
Moja religia ma w sobie osnowę dramatu, który mimo wszystko kończy się apoteozą”(L.
Estang). W pewnym momencie następuje erupcja radości, którą tak niesamowicie
oddają słowa Rene Le Senne: „Głównym dowodem istnienia Boga jest dla mnie
radość, jaką odczuwam na myśl o jego istnieniu.”