poniedziałek, 20 listopada 2017

Łk 18, 35-43

Kiedy Jezus przybliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał przeciągający tłum, wypytywał się, co to się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

Człowiek posiada zmysł wzroku- zatrzymujący się na ludziach, rzeczach, otaczającej i dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Za pomocą wzroku większość ludzi doświadcza momentów radości, jak również rozczarowania i bólu. Ile to razy słyszymy z ust innych takie słowa: Gdybym nie zobaczył tego, to bym zachował spokój ducha ! Żyjemy w świecie „zbiorowego podglądactwa”- czasami posuniętego do jakiego paskudnego ekshibicjonizmu i bycia bezmyślnym intruzem. Nasz wzrok jest tak często rozproszony i koncentrujący na milionach niuansów i detali, tak iż człowiek staje się niekiedy jednostką chorobową. Jest jeszcze jedna odsłona postrzegania (aspekt pozytywny)- to wrażliwość na piękno i towarzyszące mu zdumienie. Istnieją ludzie o pięknym spojrzeniu- pełnym czułości, miłości; sile duchowego przyciągania wydobywającej się wprost z głębi serca. Często marzę o świecie i ludziach w kategorii pięknego spojrzenia- postrzegania. Oczy w których odbija się drugi człowiek, tak wiele mówią o patrzącym się... Boimy się wzroku mętnego, błądzącego wszędzie i nigdzie, uciekającego od udzielenia odpowiedzi, przygaszonego, wypalonego, mówiącego stop spotkaniu. Wyobrażam sobie, że człowiek któremu Chrystus przywrócił dar wzroku, stał się widzącym inaczej- lepiej, subtelniej i głębiej. To było Święto ! Nie tylko świat stał się dla niego ciekawszym i bardziej kolorowym, ale wzrok utkwiony na Uzdrawiającym pozostawił swój wieczny ślad. Po takim darze, nie sposób jest nie patrzeć na ludzi z wdzięcznością; nawet jeśli wcześniej zachowywali się ohydnie: szturchali, naśmiewali się, czy ignorowali nieobecnego. Hosanna- człowieka niewidzącego, przerodziło się w uwielbienie i   wychwytywanie blasku tak intensywnie udzielającej się od Widzącego w miłości i światłości. „Bóg jest światłem i jego widok jest światłem”- powie św. Symeon Nowy Teolog. To Światło jest łaską, która jest objawiana i komunikowana człowiekowi. Jest to również droga poznania Boga. Apostoł pisał: „Bóg, który rozkazał, aby z ciemności zabłysło światło, sam rozjaśnił nasze serca światłością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa” (2 Kor 4,6). A święty Grzegorz Palamas z całkowitym przekonaniem będzie objaśniał: „Światło duchowe jest nie tylko przedmiotem widzenia, ale także zdolnością, która pomaga widzieć.” Niewidomy został przeobrażony mocą Ducha, a światło napełniające jego oczy rozświetliło w nim wszystko. Dusza została zalana łaską wiary, a wzrok umożliwił zjednoczenie z Bogiem.