Łk 18,8
Czy jednak Syn Człowieczy
znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»
Chyba nie ma bardziej niepokojącego pytania
które stawia przed nami Ewangelia. Czy jesteśmy dostatecznie przygotowani na
spotkanie z Bogiem ? Dostojewski napisał, że człowiek często wierzy w Boga z
pychy. W tych paradoksalnych słowach zawiera się jakaś trudna do
scharakteryzowania pokusa ludzkiej izolacji od świata, innych ludzi, często opatrzona
fałszywym- pozornym skoncentrowaniem się na Bogu. Tak naprawdę jest to tylko
koncentracja na sobie i swoich projekcjach. Dla niektórych ludzi, poruszanie
się w przestrzeni religii przyjmuje formę pewnego wentylu bezpieczeństwa-
wierzę, ponieważ to przynosi mi jakieś profity, czuję się bezpiecznie; w tej
postawie nie ma nic z „zakładu Pascala”i ryzyka, a jedynie chęć pewnej
stabilizacji którą umożliwia ta specyficzna i wieloobszarowa instytucja. Człowiek
autentycznie przeniknięty Bogiem, potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność nie
tylko swój los, ale również za tych którzy razem z nim podążają ścieżką wiary.
Chrześcijanin- człowiek miłości i współczucia. Jak mówił M. Bierdiajew: „Miłość
jest Bogoczłowiecza i tylko wtedy jest ludzka.” Żywa wiara wytryskuje z
człowieczego serca, z najpiękniejszego miejsca- gdzie Bóg i człowiek się spotykają.
Wiara jest dialogiem- często trudnym do uchwycenia, zrodzonym w duchowej
wędrówce przez wątpliwości, złudzenia i częste pomyłki. Wiara to nieustanne i
mozolne powracanie do podstawowych pytań: Skąd przychodzę i w jakim kierunku
zmierzam. Wiara nigdy nie jest samotnym przemierzeniem życia. „Ciebie, Panie,
pragnę; kiedy Cię szukam, walczę i krzyżuję siebie wraz z Tobą, aby razem z
Tobą żyć” (M. Kabasilas). Czytałem kiedyś pewną historię o domu, w którym
wybuchł pożar. Rodzice wybiegli z płonącego domu, trzymając na ramionach dwoje
młodszych dzieci. Nie byli wstanie wziąć na ręce trzeciego dziecka. Był on
starszy, stąd wołali usilnie aby biegł za nimi. Ale ten będąc sparaliżowany strachem
pozostał w ogarniętym ogniem pomieszczeniu. Wyszedł na balkon i wołał
przerażony: Tatusiu, ratunku ! Ojciec zobaczył syna i krzyknął: Nie bój się
dziecko, skacz w dół, a ja cię złapię ! Syn nie widział ojca, przestrzeń była
zadymiona. Przestraszony zaczął płakać: Tatusiu, nie widzę cię ! Ojciec jeszcze
raz zawołał: To nie ważne, że ty mnie nie widzisz. Najważniejsze, że ja cię
widzę, proszę skacz ! Chłopiec zebrał w sobie odwagę i skoczył w ramiona ojca.
W tym opowiadaniu zawiera się głęboka prawda o naszej kondycji. Wiara to zaufanie,
ryzyko i odwaga. „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało, jak zeschła, spragniona ziemia” (Ps 63,2). Mistrzowie
życia duchowego mówią, że większość czasu spędzamy jak lunatycy: wykonujemy
mnóstwo nic nieznaczących- banalnych rzeczy, zamiast żyć w zadziwieniu, miłości
i dobru które tak marnujemy. Patriarcha Bartłomiej przypominał światu o tym, że
tylko wiara jest wstanie utrzymać świat harmonii: „W naszych miastach widzimy
dzieci źle ubrane, niedożywione, bezbronne; bezrobotnych i przemoc; rozbite
rodziny, rozdarte serca, zdruzgotane marzenia. Dlaczego ? Odpowiedzią może być
tylko wiara... Tylko wiara otwiera ludzkie serca. Bogactwo wznosi domy, ale
wiara może dokonywać tego, co niemożliwe.” Taką wiarę będzie chciał zobaczyć
Chrystus kiedy przyjdzie powtórnie.