Łk 17, 1-6
Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz
biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień
młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem
grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!
Być może istnieją
jeszcze tacy ludzie, którzy nigdy nie stali się obiektem zgorszenia lub nie zgorszyli
swoją postawą innych. Pomimo większości szlachetnych i dobrodusznych ludzi,
istnieje zawsze niewielki procent tych, którzy pragnąć zmącić pewien poprawny
moralny porządek. Kto sobie nigdy nie odmawia dozwolonych przyjemności, ten
łatwo sobie pozwoli na rzeczy zakazane”- pisał św. Grzegorz Wielki. Świat się
broni kurczowo przed tym nieładnym zwrotem- „zgorszenie”- obnażającym złe
postawy; chce je nawet wyretuszować. Zdawać się może nawet, że słowo „zgorszyć kogoś,”
zostało jakoś po cichu eksmitowane z języka, aby przypadkiem nie uruchomić w człowieku
podstawowego elementarza moralności. Upomnienie Jezusa dotyczy dwóch
rzeczywistości: zgorszenia maluczkich (dzieci) i zgorszenia, które się może
rodzić w nas. Zgorszenie tych najmniejszych i najbardziej kruchych w słowach Chrystusa
przybiera ton nadzwyczaj srogi- pozbawiony jakiegokolwiek marginesu i
spotykający się z natychmiastowym potępieniem. Zniszczenie wiary w sercu
dziecka jest największym przestępstwem. Tak, w dzisiejszej- naszej
rzeczywistości istnieją gorszyciele najmniejszych. Wdzierają się zakamuflowanie
do ich umysłów i serc przez tak wiele środków komunikacji, że nie sposób tej
fali niejednokrotnie zahamować. Tak zwani „ojcowie pornografii, narkomanii...”
wyciągają ogromne zyski z tego niecnego procederu, handlując wulgarnością, czy
próbując urozmaicić rzeczywistość środkami których działanie jest ostatecznie
destruktywne. Myślę o dzieciach i młodzieży zniszczonych przez pornografię,
wstrętne i pokrętne manipulacje ludzi dorosłych, oraz przemoc skanalizowaną tak
konkretnie, iż pozostaje po niej tylko zniszczenie cudownego- wielkodusznego i pełnego
ufności świata maluczkich. „Wstydu strata- wielkiego zła rodzicielką się staje”
(św. Grzegorz z Nazjanzu). Dostojewski mówił, że świat zginie nie z powodu
wojen, lecz z powodu nieznośnej śmiertelnej nudy, gdy z ziewających, otwartych
jak stodoła ust wyjdzie diabeł. Wychodzi przez działanie zepsutych i
pozbawionych zahamować ludzi nad których głowami już wisi niewidzialny powróz
Bożej sprawiedliwości. Każdy będzie odpowiadał nie tylko za własne grzechy, ale
również za dokonane zgorszenie które dokonał lub któremu się nie przeciwstawił.