Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Podniosą na was ręce i będą was prześladować.
Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą
przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa....
I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy
wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».
Żadne wydarzenie w
pierwszym millenium chrześcijaństwa nie było bardziej katastrofalne w swoich zrządzeniach
i odciskające się na historii Kościoła, jak narodziny Islamu. Najważniejsze
patriarchaty wschodniej części Imperium Bizantyjskiego, stały się łupem
wyznających Islam Arabów. W VII wieku muzułmańkie hordy dotarły do Egiptu.
Dokonało się to zaledwie siedem lat po śmierci Mahometa. Gdy Arabowie tam
dotarli, w środku miasta stała majestatyczna katedra św. Marka, a w porcie niezapowiedziani
nikomu intruzi mogli podziwiać słynną latarnię morską na wyspie Faros- uważaną
później za jeden z siedmiu cudów starożytnego świata. „Starzy ludzie” z nową
religią, oblegali wiele ważnych miast chrześcijańskiego świata, w tym
Jerozolimę- miasto naznaczone szczególnie obecnością Chrystusa. „Arabscy
zdobywcy Jerozolimy nie byli zwykłymi agresorami. Byli awangardą nowej religii,
która rościła sobie nie tylko polityczne, ale i duchowe prawa do tego miasta.
Dowódcy ich armii byli głosicielami orędzia Proroka, a nie tylko żołnierzami;
byli zwiastunami nowej cywilizacji, która miała znieść język, przeobrazić
instytucje i przebudować strukturę regionu, gdzie przez całe wieki dominowały
kultury Izraela, Grecji, Rzymu i chrześcijaństwa” (R. Wilken). Kościół, chociaż
osłabiony przez prześladowania zdołał zachować swoją tradycję, a jego wierni
miłość do Chrystusa pieczętowali ofiarą z własnego życia. Pomimo tych ucisków,
zdołał przetrwać i wychować wielkich- charyzmatycznych i inteligentnych
świadków wiary. Strumień męczenników- posługujący się już językiem arabskim przepowiadał
odważnie Ewangelię. Dlaczego robię wycieczkę w tak odległą przeszłość ? W
historii jest pewna wewnętrzna dążność do powtarzania się pewnych wydarzeń. Jeżeli
uważnie prześledzimy źródła historyczne, teksty chrześcijańskich pisarzy z
tamtego czasu, to uświadomimy sobie o wiele więcej analogii do tego co dzieje
się aktualnie w Europie. Dla muzułmańskich przybyszów Europa to „ziemia obiecana”-
raj na koszt białych i pozbawionych własnego zdania autochtonów.
Chrześcijańskie ofiary wojny w Syrii nie są wstanie dotrzeć do Europy; taka
wyprawa byłaby dla nich czymś w rodzaju eksterminacji. Ochrzczony Arab byłby
wypchnięty z pontonu na starcie, a chrześcijańska kobieta zgwałcona i
zhańbiona. Dlatego zostają na miejscu, nie przestając marzyć o dniu kiedy
zapanuje pokój. Czy potraficie sobie wyobrazić taką sytuację, że na Bliskim
Wschodzie rocznie zostaje unicestwionych sto tysięcy chrześcijan (tylko
dlatego, że należą do Chrystusa i nie chcą się wyprzeć wiary). Wyobraźmy sobie
że jedno z polskich miast znika bezpowrotnie z roku na rok. W naszej Ojczyźnie
ludzie zajmują się dyskusjami i przepychankami na temat wycinki lasu w Puszczy
Białowieskiej, a co trzy minuty na świecie umiera chrześcijanin. Na pontonowych
łodziach płyną obcy ludzie z półksiężycem proroka wytatuowanym na dłoniach i w
sercu, ( w kieszeniach trochę „grosza” i głowę pełną marzeń o europejskim
kalifacie) a Europa rozpościera swoje ramiona i czyni z siebie bezradną matkę-
staruszkę, współczującą ofiarom rzekomych wojen. Chodźcie i opowiadajcie nam o
swojej kulturze ‘”ogniem i mieczem”. Jeden z moich znajomych nauczycieli,
nakarmiony ideologią biednych uchodźców o których się nasłuchał będąc z wizytą
w Niemczech z takim przejęciem mówił mi o tym, że chrześcijanie powinni
przyjmować imigrantów- bo to ich sprawdzian z chrześcijańskiej miłości. A jak
ich przyjmiemy to oni podźwigną ciężką pracą nasze gospodarki i zastopują niż
demograficzny (pewnie myślał o tych panach których moja siostra widziała w
Hamburgu, jak idąc ulicą targali ogromną plazmę kupioną za socjal. Ich praca to
wszechobecna nuda zabijana wpatrywaniem się w telewizor i czekaniem na
mieszkanie. A nasze wyobrażenie o nich to mit liberalnych wizjonerów z za
biurek w Brukseli ). Dlaczego tego „trojańskiego konia” nie wezmą szejkowie,
obrzydliwie bogaci eksporterzy ropy; oni za nic mają swoich pobratymców. Dlaczego
ludzie odpowiedzialni za nasz kontynent, nie podejmuje trzeźwej refleksji nad
tym jaka będzie jego przyszłość. Czy nie potrafimy odsunąć na bok złudzeń i
zobaczyć, że wśród tych którzy do nas dobijają, znajdują się ludzie którzy mogą mieć
krew na rękach ? Francuskie i niemieckie- muzułmańskie dzielnice, z prawem szariatu
i ignorancją tego, co europejskie- nasze, pokazuje nam jasno sytuację, która
może być bliską tej z inwazji w dawnych wiekach. Miał rację papież Benedykt XVI
cytując w Ratyzbonie cesarza Mauela II Paleologa: „Pokaż mi, co nowego
przyniósł Mahomet, a znajdziesz tak tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak
jego nakaz szerzenia mieczem wiary, którą głosił... Wiara jest owocem duszy, a
nie ciała. Kto chce doprowadzić kogoś do wiary, musi umieć dobrze przemawiać i
poprawnie rozumować, a nie uciekać się do przemocy i gróźb.”