Wtedy
mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu.
Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne
zjawiska i wielkie znaki na niebie».
Kiedy uważnie
obserwujemy dramatyczne wydarzenia jakie dzieją się w różnych zakątkach świata,
to może nasuwać się pytanie: Czy zaczynają się dziać rzeczy o których mówił
Chrystus ? Istnieje w człowieku lęk o jutrzejszy świat, szczególnie wtedy kiedy
środki masowego przekazu pokazują ciemną stronę świata bez tabu; kiedy mówi się
o złu, aż nazbyt dosłownie, nie kamuflując niczego- bez reporterskiej cenzury.
Takie obrazy budzą w sercu egzystencjalne napięcie, a w konsekwencji lęk. Być
może istnieje duża grupa ludzi która w wygodnym fotelu bez jakichkolwiek
emocji, przyjmuje kolejne komunikaty o trzęsieniu ziemi, wybuchu wojny, krwawej
masakrze, czy gwałtach na kobietach. „Tak zwany homo sapiens miałby zatem być legalnym potokiem nie tylko małpy,
ale również broni. Broń zrodziła człowieka. Najwyższą przyjemnością człowieka
byłoby wiec naciskanie spustu, a w przypadku biedaka- wywijanie kijem” (A.
Pronzato). Jakie to żenujące ! Zło odciskane przez człowieka i wobec człowieka
nie jest problemem granicznym; to się dzieje na naszych oczach, a co najgorsze
jest na to przyzwolenie możnych świata. Jest nasze przyzwolenie... Ilu obok nas
żyje ludzi, którzy zamykają oczy na zło i udają że to ich nie dotyczy.
Przełączą kanał w telewizji i już jest miło. „Świat jest w stanie letargu-
pisał św. Jan z Kronsztadu- śpi pogrążony w grzesznym śnie. I Bóg go budzi
wojnami, morowym powietrzem, burzami, nieszczęściami, trzęsieniami ziemi,
powodziami i nieurodzajami.” Ludzie otrzymują tyle znaków- dopustów- i nie chcą
nić zrobić z własnym życiem. Nie chodzi mi wcale o to, że Bóg dopuszcza zło,
aby wstrząsnąć sumieniami niewrażliwych ludzi. On zamyka oczy, ale ani na
chwilę nie przestaje kochać i chronić człowieka. To będzie pewnie aż nadto
antropomorficzne stwierdzenie, ale Bóg ma odwagę płakać zamiast nas- często
niewrażliwych i zasklepionych w poczuciu własnego bezpieczeństwa. Błogosławieni
są ci, którzy potrafią obudzić nas z letargu i przywrócić tętniącemu w sercu
świata życiu. Błogosławieni, którzy nie podkładają bomb, lecz kruszą
współczuciem skamieniałe ludzkie serca. Błogosławieni konstruktorzy pokoju,
widzący z oddali wyłaniającą się twarz miłosiernego Boga i podeptanego
człowieka. Chrystus, mówiąc o katastrofach, chce nami dogłębnie wstrząsnąć,
uczynić z nas bliźnich wychodzących naprzeciw innych. Każdą katastrofę można
przewidzieć, stawić jej czoła. „Wszyscy
jesteśmy istotami potrzebującymi ocalenia”- pisał W. Hryniewicz. Jesteśmy
Hiobami, smaganymi cierpieniem, bólem i osamotnieniem, ale na końcu tej drogi
jest pełnia istnienia- ponieważ Bóg jest większy od tego szaleństwa. Miał rację
św. Filaret Moskiewski: „Życie tu na ziemi dane jest człowiekowi po to, żeby
dłonią wolnej woli i mocą Bożej łaski wypracował wieczne zbawienie.” Słowa
Chrystusa nieustannie rozbrzmiewają i przemieniają oblicze świata: „Nie bójcie
się, Jam zwyciężył świat !”