Chwalić Cię będę, Panie,
całym sercem moim,
opowiem wszystkie cudowne Twe dzieła.
Cieszyć się będę i radować Tobą,
zaśpiewam psalm na cześć Twego imienia, Najwyższy.
opowiem wszystkie cudowne Twe dzieła.
Cieszyć się będę i radować Tobą,
zaśpiewam psalm na cześć Twego imienia, Najwyższy.
Wczoraj pisałem o teologicznym
zachwycie nad światem i rozpoznawaniu subtelnych śladów obecności Boga. Pragnę
jeszcze pogłębić te myśli i nadać im pewien patrystyczny wydźwięk. W Wyznaniach św. Augustyna znajduje się
rozmyślanie dotyczące miłości do świata: „Jeśli podobają ci się rzeczy
stworzone, chwal w nich Boga ! Skieruj swoją miłość na ich Twórcę, abyś w tym,
co się tobie podoba, nie przestał podobać się Bogu. A jeśli podobają ci się
ludzie, to kochaj ich w Bogu, ponieważ oni też mogą ulec zmianie, a tylko w Nim
się utrzymują na stałe przy życiu, bo inaczej zginęliby niechybnie. W Bogu
kochaj wszystko, i, o ile możesz, wszystkich pociągaj do Niego.” Ojciec
Kościoła uświadamia istotną kwestię. Nie chodzi tylko o pełen wrażliwości i
estetycznej afirmacji ogląd świata, ale dojście do źródła tego piękna- samego
Boga. „Możemy łatwo odrzucić te rzeczy, które urzekają nas swym pięknem,
bogactwem i rozmaitością, tylko wtedy- powie św. Leon Wielki- kiedy w pięknie
tego świata kochamy więcej Stwórcę niż stworzenie.” Myśliciele jednoznacznie
ukazują ścieżkę jaką powinien podążać chrześcijanin dokonując mądrego i
pokornego oglądu rzeczywistości. Życie i harmonia piękna obecna w stworzonym
świecie, ustawia człowieka w pozycji niewypowiedzianego zachwytu- ku Temu,
który każdego dnia powołuj coś z niebytu do istnienia. Jesteśmy częścią
nieustannie dokonującego się cudu w nas i obok nas. „I jeśli ktoś, oglądając,
rozumie, co widzi, to musi też wiedzieć, że nie ogląda Boga samego, lecz tylko
jakieś byty dzięki Niemu istniejące i dające się poznać... Największą bowiem i
najdoskonalszą niewiedzą jest wiedza o Tym, który przekracza wszystko, co
poznawalne”- będzie przekonywał w swojej Teologii
mistycznej Pseudo- Dionizy Areopagita. Bóg mnie przekracza. Choćbym się nie
wiem jak wysilał intelektualnie, wszystko co o Nim będę orzekał będzie wątłe,
niepełne, nieadekwatne... Ale byty stworzone opowiedzą znacznie więcej. „Niebo,
ziemia, morze, po prostu cały ten świat jest wielką i chwalebną księgą Bożą, w
której Bóg otwiera się samym swym milczeniem” (św. Grzegorz Teolog). Człowiek
posiada w sobie głębokie pragnienie i przeświadczenie, że chciałby wznieść się
poza tym oglądem i wiedzą, zatapiając się całkowicie w Nim. Mamy tu potrzebę
przejścia od materii ku zjednoczeniu z Bogiem, które mistyka zgrabnie nazwie
przemienieniem lub przeobrażeniem. „W swej nieopisanej dobroci, Bóg
transcendentny wobec wszystkich rzeczy, niepojęty i niewypowiedziany, zezwala
nam uczestniczyć w sobie samym... i jest niewidzialnie widzialny”- będą
wspólnie orzekać myśliciele chrześcijańscy. Jakże płynnie można przejść od
zachwytu sensualnego do duchowego oglądu i stania się „uczestnikiem Bożej
natury” (2 P 1,4). Tak rozumiana kontemplacja wchodzi w wizję eschatologiczną.
Przemienienia dostąpi ostatecznie nie tylko ludzkie ciało, jak również całe
stworzenie- metamorphosis. „Królestwo
Boże- pisał z należytą głębią Fiodorow- jest dostępne dla ruchu molekuł i
atomów we wszechświecie, co sprawia, że zmartwychwstanie i przemienienie
wszystkich rzeczy jest możliwe.” Człowiek który potrafi się nad tym zdumieć,
potrafi jednocześnie wejść w przestrzeń Tego, który przychodząc, czyni wszystko
nowym.