Błogosławiony jesteś Ty,
co spoglądasz w otchłanie,
który zasiadasz na Cherubach,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
który zasiadasz na Cherubach,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Malarstwo wielokrotnie
próbowało ilustrować prawdę o przyjściu na końcu czasów Chrystusa Zbawiciela.
Sztuka była niejako drugą Biblią, a na pewno próbowała stać się łatwym do
przyswojenia komentarzem do tego, co w nostalgii za wiecznością próbowali
piórem wyrazić teologowie. Obraz przybliżał eschatologiczne wydarzenie- czynił
je bardziej dostępnym- namacalnym odczuciem bliskości Boga. Tę atmosferę
percepcji sakralnej sztuki, oddają powszechnie znane słowa św. Grzegorza
Wielkiego: „Obraz jest w tym celu wystawiony w kościele, aby ci, co nie umieją
czytać, przynajmniej patrząc na ściany czytali na nich to, czego nie mogą
czytać w książkach.” W liniach obrazu wychodzących z pod dłoni anonimowych
artystów, tak pieczołowicie nakreślających oblicze Boga-Człowieka, zawierała
się opowieść o świecie przemienionym; a akordem zapowiadającym ten moment była
Paruzja. Teologia, estetyka i wyrafinowany warsztat stawały się traktatem wiary-
barwną, kolorową kontemplacją apokaliptyczną. Już wielu bizantyjskich
myślicieli było świecie przekonanych, iż malarz może w zwierciadle swej sztuki
uchwycić życie, teologiczne zaś, ponieważ za sprawą łaski ma udział w
objawieniu wyższej prawdy. Dlatego w ikonach i miniaturach
wczesnośredniowiecznych wzrok oglądającego był umiejętnie prowadzony od tego,
co zewnętrze- ku wnętrzu- światu już przeobrażonemu. Żeby nie pozostawić moich
czytelników bez konkretnego exemplum, przywołuję dzieło z kręgu zachodniego
malarstwa romańskiego- choć o filiacjach bizantyjskich, przedstawiające Maiestas Domini (ok. 1180 r.) z reprezentacyjnej kaplicy Panteon de los
Reyes w Saint Isidorio w Leon. W urokliwej przestrzeni pochówku królów Kastylii
i Leonu południowofrancuski lub kataloński Mistrz wymalował cykl wspaniałych
malowideł na ścianach i sklepieniu. Finezja form wyraża finezję duchową tego,
kto te formy tworzył. Charakterystyczną cechą tych malowideł jest dość zawężona
gama kolorystyczna; od intensywnie brązowo-czerwonych odcieni do
szaroniebieskich, przypominających trochę późniejsze francuskie arrasy. Wszystkie
przedstawienia zostają oplecione fantazyjnymi ornamentami pnących się roślin.
Świat idyllicznej szczęśliwości człowieka, zwierząt i natury. Wśród bogatego
repertuaru tematów, szczególnie przyciąga oko przedstawienie Chrystusa
Pantokratora. Zamknięty w charakterystycznej mandorli i zasiadający na
sklepieniu, w zamaszystym geście dłoni wskazuje ku górze. Z energetycznej i
świetlistej wizji zostaje wypowiedziane przesłanie: „Ja jestem światłością
świata.” Jego obecność uświadamia wszystkim, że partycypuje On w życiu ludzi,
„podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi” (Hbr 1,3). Ojciec „wszystko poddał
pod Jego nogi, a Jego samego ustanowił nad wszystkim” (Ef 1,22). Sztuka zatem
wyrywa się ku Chrystusowi, który przychodzi o poranku „nowego dnia,” aby wyzwolić
człowieka. Ikona przypomina o dniu objawienia, kiedy słudzy Jego „będą oglądać
Jego oblicze, a imię Jego będzie wypisane na ich czołach” (Ap 22,4).