Nie
potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach, sami bowiem dokładnie wiecie,
że dzień Pański przyjdzie tak jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą
mówić: «Pokój i bezpieczeństwo» – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada,
jak bóle na brzemienną, i nie umkną. Ale wy, bracia, nie jesteście w
ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem
jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani
ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.
Pawłowa eschatologia na
wskroś aktualizująca się w czasie i dojrzewająca do wyklucia, może stanowić dla
wielu ludzi „zadomowionych” w świecie rodzaj pewnej przestrogi- przebudzenia ze
stanu ambiwalencji i egzystencji bez celu. Jakby chciał doświadczony wędrówką
przez życie głosiciel Ewangelii, każdemu z nas powiedzieć: Twoje „teraz” nie
może się oddalać od Chrystusowego „już.” W Chrystusie zostają zatarte wszelkie
granice, a to co wydaje się niemożliwe do poznania, staje się faktem- „Nadzieja
zawieść nie może,” ponieważ w Boguczłowieku objawia się pełnia istnienia-
Życie. „Ów dzień”- o którym rozpisuje się Apostoł z wielkim poczuciem czegoś
ważnego, mówi nam o Epifanii i Paruzji Chrystusa- dniu sądu nad światem i
uwielbieniu Kościoła. Jednocześnie będący już w jesieni wieku św. Paweł,
wskazuje na moment śmierci każdego chrześcijanina jako na wychodzeniu naprzeciw
Pana. Słowa które z wyjątkową częstotliwością i powagą rozbrzmiewają w
listopadowe dni, to takie które zwiastują nadejście Zbawiciela i wymagają od
chrześcijan jednego- czujności. „Pan ukrył przed nami tę chwilę, aby każdy z
nas czuwał i nie wykluczał, że może to nastąpić jeszcze za jego życia”- mówił
św. Efrem Syryjczyk. Nie potrafimy określić czasu Jego przyjścia, a żaden z najbardziej
przebiegłych wizjonerów nie będzie wstanie przewidzieć chwili naszego
nawiedzenia. Mamy być stróżami poranka- synami światłości, na których to
twarzach wypisuje się blask niewzruszonej nadziei i głębokiej wiary. Mamy być w
oczekiwaniu ! Czasy ostatecznie już się rozpoczęły, a świat jęczy w bólach
duchowej metamorfozy. „Należy oczekiwać, że stworzenie będzie cierpiało, jakby
skazane na śmierć w okresie prześladowania, lecz po to, aby zostać odbudowane,
a nie zginąć, abyśmy odnowieni żyli w nowym świecie... Umarłe ciała ponownie
ożyją i staną się płodnymi” (św. Metody z Olimpu). Ostatnia Księga Nowego
Testamentu, zapisana jest językiem płomiennej tęsknoty: „Zaiste, przyjdę
niebawem. Amen. Przyjdź, Panie Jezu !” (Ap 22,20).