wtorek, 28 listopada 2017


Łk 21, 11

Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie».

Kiedy uważnie obserwujemy dramatyczne wydarzenia jakie dzieją się w różnych zakątkach świata, to może nasuwać się pytanie: Czy zaczynają się dziać rzeczy o których mówił Chrystus ? Istnieje w człowieku lęk o jutrzejszy świat, szczególnie wtedy kiedy środki masowego przekazu pokazują ciemną stronę świata bez tabu; kiedy mówi się o złu, aż nazbyt dosłownie, nie kamuflując niczego- bez reporterskiej cenzury. Takie obrazy budzą w sercu egzystencjalne napięcie, a w konsekwencji lęk. Być może istnieje duża grupa ludzi która w wygodnym fotelu bez jakichkolwiek emocji, przyjmuje kolejne komunikaty o trzęsieniu ziemi, wybuchu wojny, krwawej masakrze, czy gwałtach na kobietach. „Tak zwany homo sapiens miałby zatem być legalnym potokiem nie tylko małpy, ale również broni. Broń zrodziła człowieka. Najwyższą przyjemnością człowieka byłoby wiec naciskanie spustu, a w przypadku biedaka- wywijanie kijem” (A. Pronzato). Jakie to żenujące ! Zło odciskane przez człowieka i wobec człowieka nie jest problemem granicznym; to się dzieje na naszych oczach, a co najgorsze jest na to przyzwolenie możnych świata. Jest nasze przyzwolenie... Ilu obok nas żyje ludzi, którzy zamykają oczy na zło i udają że to ich nie dotyczy. Przełączą kanał w telewizji i już jest miło. „Świat jest w stanie letargu- pisał św. Jan z Kronsztadu- śpi pogrążony w grzesznym śnie. I Bóg go budzi wojnami, morowym powietrzem, burzami, nieszczęściami, trzęsieniami ziemi, powodziami i nieurodzajami.” Ludzie otrzymują tyle znaków- dopustów- i nie chcą nić zrobić z własnym życiem. Nie chodzi mi wcale o to, że Bóg dopuszcza zło, aby wstrząsnąć sumieniami niewrażliwych ludzi. On zamyka oczy, ale ani na chwilę nie przestaje kochać i chronić człowieka. To będzie pewnie aż nadto antropomorficzne stwierdzenie, ale Bóg ma odwagę płakać zamiast nas- często niewrażliwych i zasklepionych w poczuciu własnego bezpieczeństwa. Błogosławieni są ci, którzy potrafią obudzić nas z letargu i przywrócić tętniącemu w sercu świata życiu. Błogosławieni, którzy nie podkładają bomb, lecz kruszą współczuciem skamieniałe ludzkie serca. Błogosławieni konstruktorzy pokoju, widzący z oddali wyłaniającą się twarz miłosiernego Boga i podeptanego człowieka. Chrystus, mówiąc o katastrofach, chce nami dogłębnie wstrząsnąć, uczynić z nas bliźnich wychodzących naprzeciw innych. Każdą katastrofę można przewidzieć, stawić jej czoła.  „Wszyscy jesteśmy istotami potrzebującymi ocalenia”- pisał W. Hryniewicz. Jesteśmy Hiobami, smaganymi cierpieniem, bólem i osamotnieniem, ale na końcu tej drogi jest pełnia istnienia- ponieważ Bóg jest większy od tego szaleństwa. Miał rację św. Filaret Moskiewski: „Życie tu na ziemi dane jest człowiekowi po to, żeby dłonią wolnej woli i mocą Bożej łaski wypracował wieczne zbawienie.” Słowa Chrystusa nieustannie rozbrzmiewają i przemieniają oblicze świata: „Nie bójcie się, Jam zwyciężył świat !”