Gdy
tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest plemieniem
przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku
Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn
Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw
ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi
słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z
Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni
dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Na samym początku
pragnę przeprosić moich stałych czytelników, iż w czwartek i piątek nie było
umieszczonych rozważań. Byłem w podróży, a docelowym miejscem była wizyta i
wykłady w Seminarium Duchownym dla naszych kleryków. Mam nadzieję, że moja
absencja na blogu przyczyniła się choć trochę dla pożytku duchowego moich
studentów. Jak to zwykle mawiam sobie i innym; potrzebna jest kultura serca a
wraz z nią, kultura umysłu. Dzisiaj Ewangelia mówi nam o przewrotnym plemieniu,
oczekującym na jakiś szczególny znak. Aby człowiek mógł uchwycić jakiś znak od
Boga, trzeba być na niego przygotowanym; musi najpierw w nim samym dokonać się
nawrócenie, duchowa interioryzacja. Nie można przez zabrudzone „okulary” zobaczyć
skrawka świata Boga. Dlatego potrzebny był prorok Jonasz, aby wstrząsnąć
Niniwą. Jonasz na początku swojej misji przeżywał straszne dylematy,
paraliżował go lęk; do tego stopnia, iż próbował zdezerterować od przynaglenia
Bożego. To zmaganie stało się namacalnym doświadczeniem Jonasza- uciekający od
powierzonej misji, wrzucony w otchłań morza, a w ostatecznym – krańcowym momencie
wypluty przez ogromną rybę. Dopiero wtedy posłuchał, opamiętał się i zdobył się
na odwagę stania się narzędziem w rękach Boga. To co był słabe w Proroku,
zostaje przekute na cnotę męstwa. „Jest to cnota, przy której człowiek nie
polega już na własnych siłach, lecz pokłada nadzieję w Bożej pomocy. W ten
sposób przezwycięża w sobie wszelkie obawy lęku”. Później to usłyszą uczniowie
od Pana „Nie bójcie się tego, co macie mówić- Duch Święty będzie mówił za was”.
Święty Jan Klimak pisał o strachu następująco: „Strach zakłada niedostatek
wiary… niedostatek ufności w Bogu. Dusza pozostaje w niewoli strachu, polega
bowiem tylko na sobie, a więc lęka się każdego drgania listka i każdego cienia.
Ludzie bojaźliwi czasami odchodzą wręcz od zmysłów”. Ale w Ewangelii wybrzmiewa
jeszcze postać innego Jonasza- Chrystusa- pozbawionego lęku, pełnego odwagi i
determinacji Bożego Syna. On przychodząc dotyka rzeczywistości, mocą swojego
boskiego autorytetu. Jego głos poruszy najtwardsze i najbardziej skamieniałe
szczeliny ludzkich serc. Sąd ostateczny będzie tak niewyobrażalną manifestacja
mocy- słowa Syna Człowieczego będą powiewem i niewyobrażalną eksplozją, jakby uderzenia
błyskawic; będzie niczym „Lew” który rykiem wzbudza do życia małe lwiątka.