czwartek, 15 października 2015

Łk 11,47-54
Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie: „Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce. Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą. Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona. Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”. Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.
Konfrontacja z hipokryzją i obłudą prominentnej grupy społecznej jaką stanowili faryzeusze, wywołała niezwykle ekspresyjną i ostrą w słowach reakcję Chrystusa. Mistrz w kilku lapidarnych faktach z  historii demaskuje ich fałsz i kłamstwo- posuwające się do manipulacji, schowane za fasadą pobożnych postaw religijnych. Jezus przełamuje temat tabu, wedle którego nikt nie miał prawa dokonywać konstruktywnej krytyki duchowych przewodników Izraela. Życie pokazywało, iż ta uprzywilejowana i obrośnięta w piórka społecznego autorytetu grupa „konserwatystów”, na zewnątrz wyglądała całkiem przyzwoicie; wedle powszechnego przekonania, że faryzeuszowi niczego nie można zarzucić. Jest on przykładem skrupulatnego przestrzegania prawa- wykraczając nawet poza to, co ściśle nakazane. Jak można pewien organizm religijny, zainfekować kłamstwem, pozerstwem, pseudo-mistycznym kamuflażem; wszystko dlatego, aby ukryć swoje grzeszne oblicze- dobrze zakonserwowane przed przenikliwymi spojrzeniami prawdziwie pobożnych ludzi. Ktoś kto nie potrafi przyznać się do swoich słabości, wydłuża swoją drogą do spotkania z prawdziwym Bogiem. Wielcy mężowie ducha kierowali się zdolnością samokrytycyzmu, duchowej powściągliwości, pokory która stawiała ich w pozycji małości. Człowiek pokorny, nie znajdując w sobie niczego dobrego, nie liczy na siebie, uznaje, że jest całkowicie zależny od Boga, stawia wszystko na Niego. Faryzeusze którzy skonfrontowali się z Jezusem, stracili z pola własnego widzenia realizm poznawczy, który potrafiłby przebić ich poczucie wielkości i nieskazitelności, niczym igła nadmuchany balon. „Biada”- słowo które pada z ust Chrystusa, stanowi komunikacyjne ekstremum- jakby chciał wskazać, że to towarzystwo jest nie do uratowania, tocząca ich serca pycha, przesłania im prawdziwy obraz siebie i zniekształca karykaturalnie obraz Boga- którego prawem się podpierają. W chrześcijaństwie, też możemy odnaleźć takie faryzeuszowe postawy „doskonałości”- religijną wyższość połączoną z brakiem szacunku do innych ludzi. Takie zachowanie przybiera różne formy- jedną z nich jest taki syndrom który można opisać jako „przywdzianie maski faryzeusza”- budowanie obrazu siebie jako człowieka wiernego prawu. ( w tej postawie inni- słabi grzesznicy, stają się motłochem skazanym na potępienie…) „Za pomocą maski człowiek stara się przezwyciężyć strach. Ukrywa pod nią swoją bezsilność i ma zarazem nadzieję, że dzięki niej uda mu się wyrosnąć ponad siebie”. Taka postawa prowadzi do katastrofy- w relacji do Boga, siebie a nade wszystko drugiego człowieka. Chrystus przynosi nam takie poczucie wolności, które niweluje faryzeizm oraz pozwala nam odkryć siebie takimi jakimi jesteśmy- pokornymi grzesznikami wzdychającymi o coraz piękniejsze człowieczeństwo.