Mk 8, 1-10
W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść.
I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli
z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?» Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem». I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Betlejem miasto na
którego peryferiach narodził się Zbawiciel- po hebrajsku oznacza tyle, co Bet Lehem- Dom Chleba. Chrystus jako już
dorosły mężczyzna, dokona najbardziej tajemniczego wyznania, które zostanie w
pełni zrozumiane przez Apostołów, dopiero przez wydarzenie Wieczernika i
Pięćdziesiątnicy. „Jam jest chleb żywy, który z nieba zstąpił… Chlebem, który
ja dam, jest Ciało moje za życie świata”. Bóg przychodzi na świat w ubóstwie,
aby później pozostawić siebie w najbardziej kruchej materii świata. Stanie się
Eucharystią- chlebem- łamanym i rozdrabnianym na kawałki, aby nasycić dusze
wierzących. Starożytny Kościół przywiązywał do rytu łamania chleba jeszcze
większą wagę, niż dzisiaj. Kiedyś do celebracji używano dużych i starannie
wypiekanych bochenków chleba; takie mace można zobaczyć jeszcze w syryjskiej
liturgii. Gdy od średniowiecza zaczęliśmy celebrować na chlebie przaśnym-
bardzo cienkim i słabo widocznym w małych komunikantach, jakoś naturalnie
zatraciło się wizualne uczestniczenie w przełamywaniu. Tylko kapłan przed
przyjęciem Ciała Chrystusa, przełamuje dużą hostię i jej cząstkę wpuszcza do
kielicha. Gest przełamywania był symbolem tego, że spożywając Eucharystię, mamy
udział w Ciele Chrystusa. Wchodzimy w komunię z wcieloną Miłością, a tym samym
uświadamiamy sobie najbardziej fundamentalną prawdę, że bez miłości do braci i
sióstr, nie mamy relacji z Bogiem. W tekstach opisujących dzieje pierwotnego
Kościoła, odnajdziemy ten najbardziej głęboki rys duchowości uczniów,
wypływający z pożywania Komunii. „Uczniowie trwali we wspólnocie, w łamaniu
chleba i w modlitwach”- czytamy w Dziejach Apostolskich. To łamanie, jest
niczym innym jak rozdawnictwem swojego życia w miłości i dla miłości- ze
względu na Chrystusa. Święty Ambroży w jednej ze swoich katechez pisał: „Woda służy
do chrztu, Krew jest napojem, Duch daje zmartwychwstanie. Jeden bowiem Chrystus
jest dla nas nadzieją, wiarą i miłością: nadzieją w zmartwychwstaniu, wiarą w
obmyciu, miłością w sakramencie”. MIŁOŚĆ W SAKRAMENCIE !
Miłość, która została położona w łonie Maryi, a później na sianku; teraz zostaje złożona na patenie, jako
wypieczony z ludzkiego trudu Chleb. Kiedyś każde naczynie, które służyło
eucharystycznej rezerwacji, musiało być specjalnie włączone do liturgii, przez
przeznaczoną na tę okoliczność modlitwę konsekracji. Jest taka zachowana piękna
modlitwa w sakramentarzu z czasów merowińskich, której treść jest niezwykle
wymowna: „Wszechmogący Boże… napełnij nasze dłonie bogactwem Twego
błogosławieństwa, aby przez nasze błogosławieństwo to naczynie zostało
uświęcone i stało się dzięki łasce Ducha Świętego- nowym grobem Ciała
Chrystusa”. Chciałoby się przetransponować treść tej modlitwy na płaszczyznę
naszego wnętrza i powiedzieć w modlitewnym uniesieniu: Boże napełnij nasze
dłonie bogactwem Twego błogosławieństwa, aby nasze serce, uświęcone łaską Ducha
Świętego, stało się miejscem uobecnienia- Twojego Narodzenia i
Zmartwychwstania.