Bracia: Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była
owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie
poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy
prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz
nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa
objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem my, którzy żyjemy, jesteśmy
wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym
śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie… ( 2 Kor 4, 7-15).
Jest takie mądre opowiadanie o
wieśniaku który codziennie na grzbiecie swojego osła dostarczał do wsi wodę w
dwóch amforach. Jedno z naczyń było nowe i zdolne pomieścić dużo wody, druga
amfora była uszkodzona i przez szczeliny wyciekała woda. Stara amfora czuła się
bezużyteczna wobec człowieka który utrzymywał się z dostarczania wody. Mówiła: „Przeze
mnie tracisz trud i pieniądze. Kiedy dochodzimy do wioski, jestem w połowie
pusta. Wybacz mi moją niedoskonałość i moje rany.” Na co odparł właściciel
naczynia: „Popatrz na poboczne drogi. Ile wyrosło tu pięknych kwiatów… Ty
każdego dnia podlewasz pobocze drogi- odparł człowiek. Kupiłem paczuszkę nasion
kwiatów i posiałem je wzdłuż drogi, a ty, nie wiedząc o tym, niechcący
podlewasz je każdego dnia”. Ten piękny obraz pozwala nam zrozumieć przesłanie
Apostoła Pawła. Jesteśmy naczyniami- kruchymi, podatnymi na stłuczenia, otarcia,
upływ czasu i ostatecznie roztrzaskanie na kawałki. Ale w takich naczyniach Bóg
zdeponował najcenniejszy dar, jakim jest wiara. Kiedy czujemy się bezużyteczni,
niegodni, słabi i grzeszni, Bóg bierze nas w swoje dłonie i skleja spękania lub
przez szczeliny wylewa swoją miłość. „Naczynie” powstaje w dłoniach Boga i
jedynym jego przeznaczeniem jest zaspokajać pragnienie świata. „I oto ze
zdumieniem odkrywamy, że stymulują nas właśnie zagadkowe okoliczności.
Oddychamy tylko wtedy, kiedy czujemy się związani z innymi ludźmi wspólnym
celem, wykraczającym poza jednostkę. My, dzieci epoki komfortu, zaznajemy
niewytłumaczalnej radości, kiedy na pustyni możemy podzielić resztkę zapasów”(A.Exupery).
Czyż nasza egzystencja nie jest taką jałową pustynią ? Pustynią głodnych i spragnionych
ludzi. Ludzi łaknących czegoś znacznie więcej, niż kosz wypełniony po brzegi jedzeniem. Świat już
nas przestał sycić… Już człowiek nie wie, co ma skonsumować aby być szczęśliwym.
Ewangelia mówi o Wodzie Życia- zaspokajającej wszelkie pragnienie. Chrześcijanin
to ktoś, kto potrafić „nawadniać” glebę świata „wodą wiary”. Karol de Foucauld
pisał: „Nie wystarczy dawać temu, kto prosi; trzeba dawać temu, kto potrzebuje.”
Ostatecznie jesteśmy pięknymi naczyniami- nie ze względu na pragmatyczność i
utylitarność- ale dzięki fantastycznemu pomysłowi Boga. Naczynie zna Garncarza
i z łatwością odczytuje swoją misję. Simone Weil, napisała: „Ktoś pije szklankę
wody. Woda to << kocham cię>> Boga.” To „kocham cię” podaje się dalej
i dalej- po jakimś czasie zaczyna na powrót rozkwitać Raj.