Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował
swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam
powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie;
ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On
zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie
tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie
czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż
i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec
wasz niebieski».
Nie można zrozumieć
chrześcijaństwa bez wymiaru miłości. Od miłości wszystko się rozpoczyna- miłość
Boża rozlana jest w sercach ludzkich, aby stać się odpowiedzią na brak miłości
w świecie. Chrystus nieustannie posyła apostołów do cierpiącej ludzkości, aby
oznajmiali że miłosierny Bóg kocha ich bezgraniczną miłością. „Współczucie
wyraża prawdę, że wszyscy są podobni do mnie- pisał Evdokimov- są moimi
bliźnimi, oraz że sprawiedliwość polega na kochaniu drugiego jak siebie samego.
Miłość drugiego jest obecnością Boga w duszy”. Każdy człowiek jest dla
chrześcijanina bliźnim- kimś nieprawdopodobnie bliskim, ważnym, na którego
ramieniu należy położyć dłoń. „Jeśli upadłego chcesz podźwignąć, musisz się nad
nim pochylić. Tak samo trzeba litościwie pochylić się nad grzesznikiem, gdy
chcesz go nawrócić” (św. Grzegorz Wielki). W takiej postawie zawiera się transcendowanie
siebie, wyrażające się w zdolności wychodzenia naprzeciw drugiego człowieka.
Sartre twierdził, że „piekło to inni”, a człowieka postrzegał jako smutnego
samotnika, którego życie jest wychylone tylko ku śmierci. Chrześcijaństwo
przerywa ten koszmarny pesymizm, proklamując wolność w której dokonuje się
proklamacja miłość wobec człowieka. To zgoła odwrotne myślenie: Niebo to inni !
„Człowiek, jak mówi Merleau- Ponty, jest skazany na sens, został wezwany do
odkrywania bytu i ukazywania najwyższego sensu wszystkiego, co istnieje”. To
jest droga trudnej a zarazem pięknej miłości. Święty Leon pisał: „Do Zbawiciela
bowiem zbawieni powinni podążać tą samą drogą, jaką On w nich przybył, aby ich
zbawić. Na tej drodze miłosierdzie Boże czyni nas miłosiernymi, a prawda ludźmi
kochającymi prawdę… Kto daleki jest od prawdy, nie będzie miłosierny, a kto nie
ma sprawiedliwości, nie będzie miał miłości. Miłość jest siłą wiary, wiara
potęgą miłości.”