sobota, 20 maja 2017

J 15, 18-21

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie o słowie, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał».

 Nasz wiek jest równie mocno naznaczony prześladowaniami i męczeństwem. Nie tylko tym uciskiem prowadzącym do przelewania krwi niewinnych ale nade wszystko ideologicznym, światopoglądowym dokonującym się stopniowo i programowo. Chrześcijan jest umieszczony w centrum wydarzeń współczesnego świata. Tak rozumiana obecność w jakimś sensie jest narażona na trudne konfrontacje. W społeczeństwach europejskich już od dłuższego czasu dokonuje się erozja tego wszystkiego, co nosi znamiona chrześcijańskości. Zmasowany ateizm, agnostycyzm, opisany szyldem tolerancji stał się  niebezpiecznym indyferentyzmem. Europejscy wolnomyśliciele pragną uczynić z Kościoła skansen „starych i nieprzydatnych nikomu rzeczy”, wystawienniczy portal dawnej kultury w którym będzie można na nowo proklamować śmierć Boga. Tu nie chodzi o wytoczoną kampanię przeciwko sztucznej dewocji, czy pomieszaniu głupoty z religią. Nie chodzi wcale o to, że religia w wyścigu z płytkimi propozycjami hedonistycznego świata może przegrywać. Chodzi o postawy negacji, absurdu a nawet agresji skierowanej w stronę religii która ocala resztki człowieczej godności. Już nie tylko jak pisał Roger Icor „Bóg jest niepotrzebny”, ale jakiekolwiek przejawy życia duchowego stają się pożywką dla ironicznej kpiny i medialnego vulgus.  Komu tak naprawdę przeszkadza Bóg ? Komu przeszkadza chrześcijanin który stara się żyć zgodnie z Ewangelią ? Być może tym którzy próbują zagłuszyć swoje sumienie, uciec od ważnych pytań dotyczących sensu własnego istnienia i tego, co w głębi rozrywa ich duszę na strzępy. Ich bunt wymierzony w wiarę zdaje się być największym krzykiem błagania o ocalenie. Chrześcijanin staje naprzeciw swoich poranionych, pogubionych lub agresywnych braci, wiedząc że w każdym wydarzeniu działa Bóg. Ma odwagę spojrzeć im w oczy.  „Bóg ofiaruje ludziom siebie w zależności od ich pragnienia…Chciałby jednak napoić ich całymi strumieniami, by chrześcijanie mogli ze swej strony gasić pragnienie świata”. Ludzie głębokiej wiary nie boją się kpin, oszczerstw, cierpienia czy utraty życia. Jak mówił św. Ojciec Pio: „Dobre serce jest zawsze mężne. Cierpi, ale ukrywa swe łzy i pocieszając się, poświęca siebie dla Boga i bliźniego”.