J 14, 1-6
Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w
Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie
było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę
i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i
wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego
Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział
mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca
inaczej jak tylko przeze Mnie».
W naszym
świecie tylko czas i przestrzeń w sposób najbardziej intensywny determinują człowieka
w jego egzystencji. Te dwa warunki określają jego skończoność; człowiek nie
może pozostać wobec nich ambiwalentny. Moment śmierci odwlekanej i
nieposłusznie wypieranej ze świadomości, może stać się etapem największego lęku
i drżenia. Choć ta nie musi być. „Czas jest przypadkowością, która niszczy
rzeczy… utratą oddalającą od początków adamowych” (F. Schuon). Bezradność wobec
nieodwracalnego upływu czasu i słyszanych z oddali stóp „siostry śmierci” wydaje
się czymś finalnym i na wskroś katastroficznym. Przychodząca śmierć może
zachwiać posadami najbardziej wytrwałych miłośników tego świata. Dla człowieka niewierzącego cyzelującego
uważnie każdy moment osobistej egzystencji, nagłe przerwanie bicia serca i
oddechu- w tym płytkim przeświadczeniu jest pozbawione kontynuacji. Jakieś
dramatyczne wejście w „niebyt”- „nieistnienie”- „ciemność”. Dla chrześcijan
wierzyć w Chrystusa znaczy oczekiwać zmartwychwstania i nowego sposobu
istnienia. Każdy najdrobniejszy szczegół codzienności jest Paschą. Nadzieja
zmartwychwstania promieniuje na przeznaczenie, nadając wieczności wymiar
nieskrepowanego niczym poczucia szczęścia. „Jeszcze jest dla nas Alleluja pieśnią
pielgrzymów- pisał św. Augustyn- ale już zmierzamy uciążliwą drogą w kierunku
wiecznej ojczyzny, gdzie zakończy się nasze dążenie i pozostanie jedynie
Alleluja”. Ten sam autor przeniknięty optymizmem eschatologicznym niejako
wykrzyczy: „Niebo to jest życie, życie zwycięskie, życie niewyczerpanie radosne”.
Czym jest wiecznie przygotowane mieszkanie ? To pewność, że Bóg o mnie pamięta
i zabezpiecza moje istnienie- unieśmiertelniając mnie w swoim Królestwie.
Święty Bernard powie, że „jest to kres trudów, ostateczne zwycięstwo, brama
życia, dostęp do wszelkiej pewności”. Wydarzenie przejścia jest momentem wejścia
w światłość wiekuistą, w której „sprawiedliwość wiernego zabłyśnie jak pełnia
południa”. My już nie musimy zadręczać
Chrystusa pytaniem o to gdzie idzie. My już widzimy wyraźniej-pełniej- jesteśmy
przyobleczeni w kostium niezachwianej pewności. Nawet dla tych przestraszonych
i wątpiących jest zawsze nadzieja na zmianę kierunku drogi. Jak mówił św.
Grzegorz z Nyssy: „Moc Boża jest zdolna stworzyć nadzieję tam, gdzie już nie ma
nadziei i nawet w niemożliwości jeszcze wskazać drogę”. Każdy ma u góry
mieszkanie. Nawet na drzwiach jest wywieszka z naszym nazwiskiem.