Obchodzono
w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus
przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do
Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem,
powiedz nam otwarcie”. Rzekł do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie.
Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie
wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mojego głosu, a
Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i
nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od
wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno
jesteśmy”.
Chrześcijanie to „potulne
owce”, słuchające głosu swojego Pasterza ! - prowokacyjne stwierdzenie, podprowadzające
nas pod budowanie trudnej relacji, człowieka do Boga, jak również „sakramentu
brata” wyrażonym w miłości do drugiego człowieka; opartej na głębokim zaufaniu
bycia oswojonym i prowadzonym jak „zwierzę”. Kiedyś przeczytałem o
charakterystycznych cechach owiec, są to: prostota, niewinność, łagodność i
cierpliwe znoszenie w milczeniu strzyżenia i uśmiercania. Zdaje się, iż
porównanie ludzi dojrzałych, wybranych po imieniu, do zwierząt jakim są owce,
było jak najbardziej zasadne w pedagogii Jezusa, stąd nieustannie ewokuje jakże
ważne a zarazem uniwersalne cechy, którymi chrześcijaństwo powinno się
kierować. Chrześcijanin to owca, która w imię największych wartość jest wstanie
znieść cierpienie, a nawet oddać swoje życie- tutaj mamy nic innego, jak całkowite
utożsamienie z Bogiem- Człowiekiem, który stał się parenetycznym wzorem
całkowitego daru z siebie. „Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne”. Wzajemne
obdarowanie zrodzone z posłuszeństwa i miłości. W tym fragmencie Ewangelii
odczytuję również tak osobiście pewien wątek ekumeniczny. Chrześcijanie różnych
Kościołów, idący za Pasterzem, wsłuchani w Jego słowa, uczący się wzajemnej komunii, potrafiący wzbić
się ponad własną konfesyjność myślenia; wpatrzeni w Mistrza i zasłuchani w Jego
słowa. To nieustannie poszukiwanie postawy
prawdziwie ekumenicznej. W swojej książce „Chrześcijanie podzieleni” o. Congar
napisał jakże ważne słowa: „Mamy tego samego Boga, lecz jesteśmy wobec Niego
ludźmi odmiennymi, nie możemy zgodzić się co do charakteru naszych więzi z Nim”.
Tylko w „stadzie owiec”, można odnaleźć wspólnotę myślenia oraz działania,
wydobyć struktury wspólnych więzi, oddogmatyzować swój sposób myślenia i
poczucia bycia bratem innych, oczyszczenia myślenia o sobie że jestem kimś
lepszym niż inni i tylko w mojej wspólnocie mam zapewnioną rezerwację do
zbawienia. W poczuciu tej duchowej tożsamości z Chrystusem- bycia Jego owcami,
rodzi się pragnienie jedności, wyzwala się charyzmat wzajemnej miłości i
szacunku. Tylko wspólnie razem, w stadzie można wejść na „niebiańskie pastwiska”.
W takim wspólnym kroczeniu zawiera się proces twórczej jedności- którą Duch
Święty będzie w nas sprawiał. „Kościoły zjednoczą się nie po to, by się
zmieszać, lecz by się w sobie wzajemnie zawierać. Każdy Kościół będzie jedynym
sposobem posiadania tej samej istoty teandrycznej, przyjmowania jej od innych,
dawania jej innym, i w ten sposób wzajemnie się ustanowią w bezustannej miłości
Bożej”.