Jezus
powiedział do Nikodema: „Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto
z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi,
Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa
Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że
Bóg jest prawdomówny. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z
niezmierzonej obfitości udziela mu Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w
Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie
ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży”.
Człowiek w swojej
podarowanej od Boga wolności, posiada w depozycie olbrzymi margines swobody.
Bóg nigdy nie narzucił nam niewolniczo swojej woli, wszystko co wydarzyło się i
jeszcze się stanie, jest tylko propozycją, zaproszeniem do egzystencji przepełnionej
obecnością Boga, który nieustannie udziela swojej miłości, przez działanie
Ducha Świętego. Wierzyć w Syna Bożego, to tyle co wypowiadać swoje życie w
prawdzie, w możności zgodzenia się na przesłanie Dobrej Nowiny- na sytuację w
której w świetle Bożego Słowa i otwarciu się na chwalebny Krzyż Chrystusa- znak
największej miłości, staniemy się wewnętrznie wolni i upodobnieni do Boga,
który w akcie największej pokory wypowiedział zdruzgotanemu światu przez grzech-
miłość. „Biada mi jeśli nie będę głosił Ewangelii !” w pokorze serca, w swoim środowisku,
rodzinie, wśród ludzi nie zawsze przychylnych czy życzliwie otwartych na
uchwycenie życia według Ducha. Słowa Jezusa prowokują do tego aby dokonać
refleksji nad sobą, nad swoją pustą i naznaczoną banalnością egzystencją; wyrywają
niejako z poczucia samotności, egoizmu, wewnętrznej pychy. Przypominają mi się
słowa które napisał Olivier Clement, „że grzech pierworodny w nas, zmusza do
ofiarowania wszystkiego sobie samym”. Tak często żyjemy tylko dla siebie, zagarniając
po drodze wszystko, aby poczuć się usatysfakcjonowanym w życiu. Taka postawa to
nic innego jak kroczenie ku śmierci…, powolny proces uśmiercenia miłości ! Pan
udziela nam Ducha, abyśmy nie ustali w drodze, zbyt szybko się nie zniechęcili czy
wypalili- jak powie język psychologii. Największą tragedią współczesnego świata
jest świadomość, iż każdy uważa siebie za pana swojego losu i może w swojej lekkomyślności
i fałszywie rozumianej wolności wypowiadać Bogu „nie”. Można popaść w
obojętność lub postawić siebie piedestale świata, mówiąc- ja jestem bogiem ! „Bóg
stworzył „drugą wolność” na swój obraz, podnosząc najwyższe ryzyko wyłonienia
innej wolności”. Należy jednoznacznie stwierdzić, iż największym nieszczęściem
jest kiedy człowiek zamieni się rolami z Bogiem. Potrzeba pokory, aby
uświadomić sobie, że o tyle jestem wolny i szczęśliwy, o ile Bóg przepełnia
moje życie… „Ponieważ jestem wolny, Bóg istnieje”.