Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno
pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli
obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto
nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by
chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój
sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
Codzienność dostarcza
nam mnóstwa burzących krew w żyłach informacji o prześladowanych chrześcijanach
i podejmowanych na nich wyrokach śmierci przez islamskich fundamentalistów. Każda
zgwałcona chrześcijanka, porwane i siłą zmuszone do przyjęcia islamu dziecko,
każdy zamordowany bestialsko mężczyzna z odrąbaną głową, utopiony w morzu krwi; jest tym ewangelicznym ziarnem, które
obumiera aby mogło wydać jeszcze większy plon. Męczennicy stają się najbardziej
wiarygodnym znakiem miłości dla świata, tak strasznie niszczonego przez
nienawiść. Stają się niemym krzykiem o miłość, która próbuje zmartwychwstać i wskrzesić dar pokoju.
Ich głos dociera również do naszych serc, wyrywając nas z poczucia świętego
spokoju, założonych rąk i obojętności. Czasami przyglądam się ludziom
ochrzczonym i słyszę w oddali ekscentryczne, niczym pełne znieczulicy słowa Camusa: „W
cyrku historii nie brakowało nigdy ani lwów, ani męczenników”. Skandalem jest
fakt, że chrześcijaństwo w Europie przestało być ziarnem które obumierając
przynosi obfity plon…; bojąc się podążyć za Chrystusem Ukrzyżowanym w naszych
niewinnych siostrach i braciach. „Na całym świecie chciwość i pożądanie
pogłębiają i tak istniejące podziały między ludźmi, a rany, które rozrywają
jedność ludzką, poszerzają się i wybuchają w otwartych wojnach. Morderstwa,
masakry, rewolucje, nienawiść, rzezie i tortury cielesne i duchowe,
pochłanianie miast przez ogień, unicestwienie narodów…, to Chrystus masakrowany
i rozdzierany w swoich członkach, to Bóg
mordowany w ludziach” (T. Merton). W Quo Vadis, jest
przejmujący fragment kiedy Piotr odchodząc z Rzymu spotyka na drodze Chrystusa,
który mówi mu, aby się wrócił z
powrotem, ponieważ jego bracia tam cierpią prześladowanie. Jeśli on się nie
wróci, to Chrystus tam pójdzie i pozwoli się ukrzyżować po raz kolejny. Piotr
wraca do Rzymu i dzieli los męczeństwa wraz z innymi wyznawcami. Nie pozostał
obojętny. Męczennicy stają się bohaterami ducha, powiewu wolności… A kim my
jesteśmy ? Ochrzczonymi tchórzami ! (skandal).