A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród
nich i rzekł do nich: „Pokój wam”. Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą
ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości
budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem.
Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie,
że Ja mam ( Łk 24,35-48 ).
Bardzo ciężko jest za
pomocą wszystkich zmysłów uchwycić żywą obecność Kogoś, kto został najpierw
został zamordowany na oczach tłumu, a teraz staje tak niewyobrażalnie bliski, gronu najbliższych Mu osób. Apostołowie
musieli tyle religijnych „dogmatów” zrewidować na nowo w świetle światła, które
wydobyło się z zapieczętowanego grobu, a później z Chrystusowych ran. To było
dla nich absolutnie rewolucyjne wydarzenie na płaszczyźnie wiary… Nam
współczesnym jest już łatwiej uchwycić meandry zwycięskiego wyjścia z ramion
śmierci. My już posiadamy przynajmniej dwa tysiące lat, mniej lub bardziej
przemawiającej refleksji teologicznej Kościoła. Jest nam łatwiej dotknąć
misterium Życia. „Kiedy Chrystus trzeciego dnia ukazuje się im, siedzącym przy
zamkniętych drzwiach, pierwszą ich myślą jest, że przeżywają halucynacje, że
widzą zjawę. A Chrystus w tym zdarzeniu i w wielu innych, podobnych, kiedy się
im ukazuje po zmartwychwstaniu, podkreśla zawsze jak przekazują Ewangelie- fakt
rzeczywistej, cielesnej obecności, to że nie jest żadnym duchem ani złudzeniem.
Dzieli z nimi posiłki. Rozumiesz także, dlaczego pierwszymi słowami Chrystusa
były słowa pokoju: "Pokój wam!" Przynosi im ten pokój, który im
odebrała śmierć, będąca także ich śmiercią. Wyzwala ich beznadziejności
kompletnego chaosu owego półmrocznego świata, w jakim się pogrążyli, gdzie
życie stało się nierozpoznawalne, z tymczasowości owego przejściowego
bytowania, z którego została wymazana wieczność. Daje im pokój, który wyłącznie
On może dać, "pokój przekraczający rozumienie", pokój pojednania z
życiem, pewność poza zwątpieniem i poza wahaniem- ci ludzie taką pewność osiągnęli,
ponieważ powracając do życia nie mogli już wątpić w życie”. Z wieczernika
apostołowie już wyjdą jako zupełnie inni ludzie; pozbawieni lęku, napełnieni odwagą
i uzbrojeni w pokój, którego ciągle będzie głodny świat. Zaniosą światu dobrą wieść o tym co ich
spotkało, jak Bóg dał im się dotknąć- jak uobecnił w ich sercach miłość. Takie
podobne doświadczenie wiary stało się udziałem św. Augustyna, kiedy Bóg podprowadzał
go, aby był zdolny uchwycić tajemnicę nowego życia. Pisze w swoich Wyznaniach: „Gdy
po raz pierwszy Cię poznałem, Tyś mnie do siebie przygarnął, żebym zobaczył, iż
powinienem coś ujrzeć, a także iż nie jestem jeszcze zdolny do ujrzenia tego.
Schłostałeś słabość mego wzroku, przemożnym uderzywszy we mnie blaskiem, aż
zadrżałem z miłości o grozy. Zrozumiałem, że jestem daleko od Ciebie- w
krainie, gdzie wszystko jest inaczej. I zdało mi się, że słyszę Twój głos z
wyżyny: „Jam pokarm dorosłych, dorośnij a będziesz mnie spożywał; i wchłoniesz
mnie w siebie, ale ty się we mnie przemienisz”. Obecność Jezusa jest również
naszym codziennym doświadczeniem, do którego w trudzie wiary się przybliżamy.
Przychodzimy na Eucharystię, w której uobecnia się misterium zbawcze Jezusa-
czy spotykamy Go ? Może potrzeba jak mówi św. Augustyn, aby jeszcze dorosnąć. W
czasie każdej Komunii Świętej – Chrystus daje mi swoje życie, karmi owocami
swojej męki, uzdalnia dusze łaską. Życie Zmartwychwstałego jest we mnie samym,
ja przemieniam się w Niego, a On daje poczuć smak miłości. Trzeba dorosnąć do
zmartwychwstania !