niedziela, 4 lutego 2018


Mk 1, 29-39

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

Ewangelista Marek pisze nam o aktywności Chrystusa trochę na sposób topograficzny. Rozpościera ważne wydarzenia wtapiając je w określone miejsca i czas. Czytelnik w jednym momencie wyczuwa kontrast: miasto- pustynia, tłum- samotność. Miasto jest miejscem działania, pustynia- to przestrzeń modlitwy, ciszy, spotkania ze sobą i słuchania Boga. To, co czyni Chrystus dla ludzi jest ważne i pewnie według dzisiejszego zaopatrywania na rozgłos, o wiele bardziej wyraziste. Kościół przez całe wieki przekonywał świat, że jedynym który jest wstanie w pełni uzdrowić człowieka jest Chrystus. Boska Liturgia św. Jana Chryzostoma przywołuje Go następującymi słowami: „Lekarzu dusz i ciał naszych.” To najpiękniejsze z liturgicznych westchnień rozmodlonej wspólnoty. Jego działanie w pełni terapeutyczne nie dotyczy tylko natury, którą On w sobie rekapituluje. Dotyczy też ono każdej zwracającej się ku Niemu osoby: „Syn Boży, żyjący i działający codziennie, działa i dokonuje zbawienia wszystkich”- twierdził św. Atanazy Wielki. Bóg w Chrystusie już nie może być bliżej człowieka; wraz z nim dźwiga krzyż choroby, pustki, rozpaczy... Ojcowie Kościoła gremialnie twierdzili: Jest On tutaj, stosując teraz zbawienie jako lekarstwo. Współczujący i miłosierny Przyjaciel człowieka. Siłę do posługi człowiekowi czerpie z modlitwy i pustyni. Pewnie dlatego kiedy jest nazbyt spektakularnie i uczniów napełnia zadowolenie z rozdawnictwa dobra, zabiera ich na pustynię- tam mają szukać Źródła i czerpać na zaś. Pustynia „miejsce odosobnienia, miejsce ciszy, gdzie można wznieść obie ręce w modlitwie i pokucie do Boga- w pokucie, orędownictwie, zadośćuczynieniu za grzechy swoje i swoich braci. Pustynia jest miejscem, gdzie można się udać, by nabrać odwagi głoszenia słowa prawdy, pamiętając że prawdą jest Bóg i że głosimy słowo Boże. Pustynia oczyszcza i przygotowuje- jak rozżarzony węgiel umieszczony przez anioła na ustach proroka”(C.H. Doherty). W miejscu bycia naprzeciw- nawet w samym centrum zatłoczonego świata, można doświadczyć muśnięcia duszy- Spotkania. „Zanim Jezus zaczął przemawiać i nauczać (działać), milczał..., mówił jeden z atoskich mnichów. Nie wykładał żadnego systemu filozoficznego ! Jego słowa pochodzą z milczenia, a ożywia je miłość... Milczenie należy do wieczności.” Pustynia potrafi zrodzić człowieka o wielkim, wrażliwym i współczującym sercu dla świata. Człowiek rozedrgany, nerwowy, zapatrzony w siebie- nie dostrzeże brata w potrzebie; podepta miłość. Człowiek wypełniony spokojem pustyni i odczuwający w swej duszy miłosne tchnienie Boga, uczyni ze świata miejsce urzeczywistnionej miłości.