Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci
moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”...
Eschatologia zajmuje pierwszorzędne
miejsce w teologii chrześcijaństwa i jego lex
credendi. To, co jest naszym wyobrażeniem przyszłości jest silnie zespolone
z tym, co przeżywamy na ziemi. Na ziemi wszystko jest obrazem i cieniem tego,
co dzieje się w Niebie. Myślę, że największym- ziemskim ideałem- jest
pragnienie, aby Kościół stawał się miejscem uobecnionej miłości i dobra; tak
indywidualnego jak również wspólnotowego. „Miłość bliźniego- pisał W. Łosski- będzie
przejawem zdobycia prawdziwej miłości Bożej.” To, co dokonuje się w relacjach
międzyludzkich będzie miało swoje głębokie odzwierciedlenie po drugiej stronie.
W ten sposób Kościół ziemski wienien się ukazać w wiecznej chwale jako
Królestwo miłości i pokoju. Dlatego autentyczna miłość będzie przechylać szalę
Boskiej sprawiedliwości ku pełni życia. Będziemy sądzeni z miłości ! „Ratuj
innych, jeśli chcesz się zbawić; rozdawaj innym krótkotrwałe szczęście, jeśli
chcesz rozkoszować się szczęściem wiecznym; użyczaj innym dóbr ziemskich, jeśli
chcesz karmić się dobrami niebieskimi” (R. Putiatin). Jedynym argumentem w
oczach Sędziego będzie nasza twarz spowita światłem dobrze zrealizowanego
człowieczeństwa i miłość od której będą się uchylały drzwi Raju. „Postępowanie
wobec innych stanowić będzie kryterium oceny ludzkiego życia na sądzie
ostatecznym... Każdy ujrzy swoje życie w innym, pełniejszym świetle. Wtedy
dopiero objawi się w pełni realizm utożsamienia Sędziego i Króla z każdym
człowiekiem. Będzie to eschatologiczna weryfikacja tego, co za życia ziemskiego
było treścią wiary i nadziei... Każdy osądzi swoje własne życie w obliczu
najwyższej Prawdy, Dobra i Piękna” (W. Hryniewicz). Stąd całe nasze obecne
życie jest rozszczelnieniem własnego serca, aby udzieliła się miłość w całej
rozpiętości twórczego i przeobrażającego działania. Nie można zlekceważyć słów
Chrystusa, są one przestrogą i zachętą do zastanowienia się nad własnym życiem
oraz postępowaniem. Nie zbawiam się sam, za mną i przede mną podążają jeszcze
inni. Nie można ich stracić z perspektywy wzroku. „Mamy mieć serce braterskie
dla naszych bliźnich, ponieważ Bóg ma serce ojcowskie dla nas wszystkich.”
Ostatnim argumentem rozstrzygającym o naszym być lub nie być, jest zdolność do
miłowania.