Faryzeusze
zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od
Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga
się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu». A
zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.
W Ewangelii wiele razy
mamy do czynienia z sytuacją kiedy ktoś próbuje na Jezusie wymusić znak-
potwierdzenie. Czy w dzisiejszej rzeczywistości, pełnej powątpiewania i
pragmatycznego myślenia nie brakuje takich, którzy oczekują na potwierdzenia ?
Nie chcą uwierzyć, lecz pragną wiedzieć; nabyć informację bez większego trudu !
„Bóg jest tajemnicą ponad wszelkie zrozumienie” (św. Grzegorz z Nyssy). Ludzie
wierzący doskonale zdają sobie sprawę, że tajemnicy obecności Boga, wiary i
głębi życia duchowego, nie wyjaśni poznanie dyskursywno- pojęciowe, czy
dostrzegalny dowód od tak. Oczekiwanie na znak, przebiega przez głębiny serca
człowieka- tam dokonują się cudowne poruszenia, które przefiltrowane w pokorze
czasu stają się czytelnym przesłaniem Boga. To oczy serca muszą otworzyć się na
Bożą Światłość. Serce jest oświecone, a dzięki niemu cały człowiek. „Należy
zstąpić z mózgu do serca. Obecnie- mówił św. Teofan Pustelnik- posiadacie
jedynie rozumowe refleksje na temat Boga, ale sam Bóg znajduje się na zewnątrz.”
Szukanie potwierdzeń wydaje się zbyteczne, nieszczere i zdradliwe; to
poruszanie się po omacku. Istnienie Boga jest zawsze jednak tajemnicą, w którą
włączony jest człowiek. To przybliżanie- dla miłości, nie próżnego zaspokojenia
racjonalnej ciekawości, powinno dokonać się na drodze modlitewnego pragnienia. Poznanie
Boga musi zakładać dar wiary- pragnienia, którego wielu niecierpliwych
poszukiwaczy nie posiada. Potwierdzeniem tego są gorzkie słowa Sartra: „Do
niczego nie dochodzę, moja myśl nie pozwala mi zbudować niczego konkretnego.” W
tym kontekście zrozumiałe się wydają słowa św. Augustyna: „Ateizm jest
szaleństwem dotykającym niewielu.” Przesłanie jest proste: aby wiedzieć, trzeba
wierzyć ! Owszem, chrześcijaństwo potrzebuje intelektualnego dyskursu ze
światem, ale nie po to aby bronić obecności własnego Boga, dla siebie samych.
Ateiści i racjonalni sceptycy też są potrzebni chrześcijaństwu, jako filtr „aby
wiara w Boga nie uległa zepsuciu” (S. Weil), zdaniem tej filozofki takie ruchy
oczyszczają ideę Boga z anachronicznego, zakurzonego kontekstu społecznego i
teologicznego, podnosząc poprzeczkę samym wierzącym, zapraszając ich do geniuszu
świętości przekraczającej przeciętność i marazm. „Tylko życie osobiste, i tylko
ono jest zwierciadłem, w którym odbija się nieskończoność”- pisał G. Marcel.
Tylko życie człowieka zatrzymuje ślady przechadzającego się Boga; czyniąc Go
bliższym i dostępnym. Kończę to rozważanie kapitalnym stwierdzeniem św.
Ireneusza z Lyonu: „Nawet w przyszłym wieku Bóg zawsze będzie miał nowe rzeczy
do nauczania, a my zawsze będziemy mieli nowe rzeczy do nauki.” Wiara otwiera
oczy na znak !